TARPON, czyli polska wersja kuszy próżniowej

Na pomysł przerobienia swojej Asso 75 na kuszę próżniową zdecydowałem się po bardzo dobrych opiniach włoskiej Mamby, modyfikowanej kuszy pneumatycznej. Czynnikiem dla mnie decydującym była jej moc oraz celność. Wszystkim, którzy nie do końca wiedzą na czym polega różnica, spieszę wyjaśnić, że w tradycyjnej kuszy pneumatycznej w trakcie ładowania wlewa się do lufy woda, która przy strzale daje dodatkowy opór. W kuszy próżniowej tulejka i dodatkowy oring uszczelniają strzałę w głowicy i przy ładowaniu w lufie tworzy się podciśnienie, co skutkuje brakiem oporów wody, dodatkową mocą oraz brakiem odrzutu.

Kiedy jesienią zeszłego roku pojawiła się możliwość zamówienia tego typu kuszy w Polsce, wysłałem moją Asso 75 do serwisu tarpon.pl z prośbą o jej przeróbkę na kuszę próżniową. Po ustalonym telefonicznie terminie otrzymałem swoją kuszę w nowej wersji. Na pierwszy rzut oka zmiana widoczna była głównie w kształcie głowicy, jej długości oraz w grubości strzały. Popularna 8mm strzała została zastąpiona strzałą o średnicy 7 mm. Do tego oczywiście nowy, solidnie wyglądający łącznik linki i dodatkowa tuleja uszczelniająca mechanizm próżniowy na strzale. Wszystko to wyglądało bardzo obiecująco, ale jak to mówią: sam wygląd to nie wszystko. Ponieważ była już jesień, przy pierwszej nadarzającej się okazji zabrałem nową kuszę do wody. Spodziewałem się, że będzie dobrze strzelać i jak się szybko okazało, nie zawiodłem się.

Woda była już chłodna i jej temperatura oscylowała w granicach 9-16 stopni. Przy tych warunkach moc kuszy stanęła pod znakiem zapytania. Napompowałem ją początkowo do 18 atmosfer stwierdziwszy, że jest to odpowiednia wartość, przy której jeszcze nabijam kuszę, a nie gnę strzały. Wcisnąłem więc strzałę do kuszy i wszedłem do wody. Dodam jeszcze tylko, że do kuszy łącznie z przeróbką zamówiłem manometr do kontroli ciśnienia. Nie spodziewałem się, że sprawi mi on taką frajdę i okaże się tak przydatny. Korzystając z okazji sprawdziłem cieśninie w pozostałych moich pneumatykach (Mares ma taki sam gwint jak Asso).

Wizura na akwenie gdzie przyszło mi próbować nową kuszę była od 3 do 5 m. Sporo. Zacząłem się więc obawiać, czy da się strzelić rybę z pneumatyka na odległość 5 m? Pomimo wątpliwości czym prędzej rozpocząłem polowanie. Nie chciałem sprawdzać kuszy na małych rybach typu lin czy szczupak. To ma być armata na większe i trudniejsze ryby. Mam tu na myśli przede wszystkim duże amury, tołpygi i karpie. Szczególnie amury postrzegam jako ryby, na które sprzęt musi być naprawdę dobry i mocny, bo ich łuski są bardzo twarde, a co za tym idzie trudne do przebicia. Oczywiście oprócz dobrej kuszy zawsze zakładam na takie polowania grot Martin – obowiązkowo świeżo ostrzony, z odkręcaną głowicą i dwoma dużymi listkami. Wiele razy ten grot „dał mi” dużą rybę, ograniczając jednocześnie ilość ryb trafionych ale zerwanych, które i tak pewnie nie przeżyją z racji odniesionych obrażeń.

Tak więc zestaw gotowy i zaczynam szukać ryb. Przy dobrej widoczności zazwyczaj lubię pływać na 4-5m, obserwując teren nade mną i pode mną. Po pewnym czasie poszukiwań w końcu jest – pierwszy amur. Ręka trochę drży, emocje rosną, mierzę i strzał! Trafiony! Cieszę się z udanej pierwszej próby i od razu zastanawiam się, co się wydarzyło? Do tej pory dość często zrywałem strzał. Podczas polowania w zimnej wodzie, w kuszy musi być spore ciśnienie a więc trudniej nacisnąć spust, co zwykle powoduje zerwanie strzału i w rezultacie zostaje tylko widok odpływającej ryby. A tu nic takiego się nie wydarzyło. Po pierwsze strzał był bardzo cichy i „miękki”. Może to nieistotne, ale mile mnie zaskoczyło (nie wierzę, że ryba usłyszy strzał i ucieknie zanim trafi w nią strzała). Po drugie i najważniejsze – nie było typowego dla pneumatyków odrzutu. Tam gdzie celowałem – tam trafiłem! Strzelałem z ok. 3m od końca kuszy i trafiłem w punkt. Niesamowite. Nie „zrażony” pierwszym powodzeniem przypinam amura na nizałkę i pływam dalej. Tym razem szukając ryby w zielsku widzę kawałek ogona i z 10 cm ryby. To kolejny amur. Wiem, że jest mniejszy ale jest mi już powoli chłodnawo i nie wiem, czy coś jeszcze znajdę, a poza tym chcę się ponownie przekonać, jak jest z tym odrzutem. Mierzę i strzelam. Tym razem z powierzchni, na jakieś 2,5-3m. I znowu trafiony!

Amury miały 11,5 i 5,7 kg. Kiedy je ważyłem zwróciłem uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię. Amury nie pogięły mi strzały. Jak się potem dowiedziałem, strzała pochodzi od nowego modelu kuszy Caccia, ma 7 mm i jest naprawdę niezła – była w przerobionym zestawie. Tak więc początek testu nowej kuszy bardzo dobry.

Minęło kilka dni i kolejne wejście do wody. Tym razem amurów jak na lekarstwo. Nie widać nawet ogona. Po 1,5 godz. pływania wracam, jest mi nieco zimnawo. Po drodze widzę, że coś przesuwa się na 4-5 m. Myślę sobie płynie amur. Poczekałem aż mnie minie i cichuteńko się zanurzam na jakieś 2m, żeby go nie spłoszyć. Nagle zdziwienie! To sum, który ma na grzbiecie jaśniejszą plamę, która go zdradziła, i który w najlepsze płynie sobie dalej. Niewiele myśląc przymierzam i strzelam. Celuję tuż za głową i strzelam ale chyba popełniam jakiś błąd bo widzę, że strzała trafiła w czaszkę. Jestem załamany i pełen obaw o skuteczność tego strzału (sum ma bardzo twardą czaszkę), ale po chwili widzę , że strzała przebiła ją na wylot! Jest dobrze. Powinienem jeszcze dodać, że strzał padł z dystansu ok. 1,5 – 2m, w czasie płynięcia za rybą żeby jej nie spłoszyć. W wodzie oceniłem go na jakieś 12kg. Byłem jednak bardzo zdziwiony kiedy okazało się, że sum ważył aż 16,9 kg i miał 125 cm długości. To pierwszy sum którego wyjąłem i który w ogóle nie był uszkodzony. Znowu byłem pod wrażeniem.

Udało mi się wejść z Tarponem do wody jeszcze kilka razy przed końcem sezonu. Praktycznie zawsze było podobnie. Moc, celność i skuteczność ponad standardowe cechy pneumatyków jakie posiadałem (Mares Sten, Seac Asso, Omer Tempest). Tylko kiedy woda bardziej pochłodniała, dopompowałem 2 atmosfery celem wyrównania siły strzału. Strzeliłem wówczas jeszcze kilka amurów.[nggallery id=24]

Oprócz amurów strzelałem także do innych ryb: szczupaków, linów, okoni. Praktycznie wszystkie przebite na wylot. Czasami gdy ryba już się zbierała się do ucieczki, przebita była wzdłuż i zostawała wówczas na strzale jak przysłowiowy szaszłyk – bardzo bezpiecznie. Po dokładniejszym wyczuciu mojego Tarpona zacząłem strzelać szczupaki bezpośrednio w głowę, żeby się nie zrywały. Jeszcze nie trafiłem na takiego, którego bym nie przebił, a zaleta dodatkowa jest taka, że fileciki wyglądają naprawdę zacnie bez tzw. „dziurki technologicznej”.

ZALETY

Podsumowując pierwsze wrażenia – jest bardzo dobrze. Kusza celna – realny zasięg oceniam na 4-5m no i oczywiście duża zaleta – brak odrzutu, mocna – przebiła głowę suma i wszystkie amury na wylot. Jakość wykonania na wysokim poziomie (to zgrubienie na końcu to już moja produkcja – do wyważenia dokleiłem trochę izolacji do rur i owinąłem taśmą izolacyjną). Bardzo przydatne wyposażenie to manometr. Ostatnio dokupiłem do tego zestawu torbę na dwie kusze pneumatyczne, także produkcji HunterSub. Wszystko jest teraz ładnie spakowane, pod ręką (sporo dodatkowych kieszeni) i nie ulega niszczeniu w czasie transportu.

WADY

Na koniec kilka słów o wadach. Na pewno nie jest to tania zabawka, przynajmniej dla mnie. Co do aktualnych cen polecam skontaktować się z producentem. Istnieje możliwość przerobienia posiadanej już kuszy pneumatycznej następujących firm: Mares, Cressi, Seac, Omer, jak i zakupienia „gotowca”. Modyfikacje wykonuje serwis www.tarpon.pl, a nowe kusze „gotowce” z tego co wiem występować będą pod marką HunterSub.com.
Poza tym dla osób rzadziej używających kusz pneumatycznych przyzwyczajenia wymagać będzie system ładowania. Nie jest to wada, a bardziej specyfika konstrukcji. Jako że jest to kusza próżniowa, żeby uzyskać wymaganą próżnię (i moc) trzeba najpierw z wyczuciem włożyć strzałę osadzając ją w otworze tłoka, potem do lufy wcisnąć koreczek uszczelniający, a potem uszczelnić wszystko oringiem na strzale, dopychając go łącznikiem linki w stronę głowicy. Dopiero teraz ładujemy strzałę (opis dłuższy i bardziej skomplikowany niż rzeczywistość ) To wszystko.

PODSUMOWANIE

Generalnie polecam w/w system. Spełnia on wszystkie moje oczekiwania i sprawdza się w praktyce. Przy odrobinie dbałości o sprzęt liczę, że będzie mi długo służył i niejedna duża ryba przekona się o jego skuteczności. Zresztą w razie czego serwis oraz wszystkie części zamienne są bez problemu dostępne w Polsce.  Moim zdaniem warto zainwestować w takie rozwiązanie, jeśli ktoś szuka czegoś bardzo mocnego, celnego, a przy tym krótszego (bardziej manewrowego) i skutecznego pomimo niskiej temperatury wody, w której nawet długie gumówki mogą już słabo strzelać (w zimnej wodzie guma traci swoje właściwości). Jesienią tego roku mam zamiar zamknąć tą kuszą już drugi sezon więc w razie pytań i wątpliwości służę pomocą.

Wszystkie załączone na zdjęciach ryby były strzelone na prywatnym akwenie, za zgodą właściciela.

2 przemyślenia nt. „TARPON, czyli polska wersja kuszy próżniowej

  • Strzelałem z ok. 3m od końca kuszy i trafiłem w punkt. Niesamowite. Nie „zrażony” pierwszym powodzeniem przypinam amura na nizałkę i pływam dalej. Tym razem szukając ryby w zielsku widzę kawałek ogona i z 10 cm ryby. To kolejny amur. Wiem, że jest mniejszy ale jest mi już powoli chłodnawo i nie wiem, czy coś jeszcze znajdę, a poza tym chcę się ponownie przekonać, jak jest z tym odrzutem. Mierzę i strzelam. Tym razem z powierzchni, na jakieś 2,5-3m. I znowu trafiony!

    Amury miały 11,5 i 5,7 kg

    skuteczny strzał z 3m do 6 kg amura to niezły wyczyn.próbowałem kiedyś z gumówki na wprost z odległości 1m [50 -siątka podwójny naciąg] strzała weszła w łuskę na 1.5 cm.amur pomachał ogonem parę razy i popłyną w swoja stronę…..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *