Jadąc na północ drogą nr 3 myślałem intensywnie o naszych pierwszych zawodach, które odbyły się na Ińsku dokładnie 3 lata wcześniej. Wtedy na starcie, mimo okropnej pogody, stanęło 27 łowców podwodnych. W tamtym czasie mało kto wiedział o naszym stowarzyszeniu, a informacja o zawodach rozeszła się po kraju drogą pantoflową.
Ilość osób przerosła wówczas nasze najśmielsze oczekiwania. Przecież to miały być małe zawody, wyłącznie dla członków stowarzyszenia. Kameralna impreza, okazja do spotkania i wymiany doświadczeń. Kto by pomyślał, że inicjatywa ta przetrwa próbę czasu, rozwinie się, stając się dopełnienieniem Mistrzostw Polski organizowanych w czerwcu.
Za oknem wspaniała pogoda, zupełnie odmienna aura od tej, która przywitała nas w Ińsku 3 lata temu. Większość rzeczy dopięta na ostatni guzik. Pozostaje jedynie pytanie ilu łówców odwiedzi nas tym razem?
Mimo, że raczej każdy uważa, iż niezwykle ciężko znaleźć rybę na Ińsku w tym czasie, Puchar Prezesa ściąga do Ośrodka Wisola coraz więcej maniaków podwodnego polowania. Oznaczać może to tylko jedno. Podstawowe założenie integracyjne, realizuje się całkowicie. Najważniejsze to skorzystać z okazji by spotkać się poraz kolejny i porozmawiać o swojej pasji.
Do celu jeszcze kilka kilometrów ale już teraz we krwi zaczyna krążyć adrenalina, powodując mobilizacyjne podniecenie. Jeszcze kilka spraw do zalatwienia, rejestarcja zawodników i już wkrótce zasłużony relaks przy wieczornym ognisku.
Prawie 40 zawodników zarejestrowanch na stronie zawodów, to zapowiedź rekordu frekwencji. Po przyjęciu wszystkich w biurze imprezy, na koniec dnia okazuje się, że tym razem w szranki o Puchar Prezesa stanie 41 łowców podwodnych z całego kraju. Wynik historyczny, biorąc pod uwagę, że w Mistrzostwach Polski tego roku udział wzięło 52 zawodników z czego 12 to obcokrajowcy, których na naszych zawodach niestety zabrakło. Może za rok?
W tym roku większy luz organizacyjny, nierozerwalnie związany z pewnym obyciem i rutyną zarówno kadry organizacyjnej jak i samych zawodników, pozwala dokonać godzinnego rekonesansu jeziora. Woda obiecująca mimo, iż wieczorową porą nie było słońca. Jeżeli sprawdzą się prognozy pogody, zawodnicy będą mieli nie lada frajdę z nurkowania nastepnego dnia.
Z różnych stron dochodzą niestety niepokojące wieści o intesnywnych połowach za pomocą agregatu, które miały miejsce kilka dni wcześniej. Czy może to mieć wpływ na wyniki? Większość wyraża swoje oburzenie. Trudno się dziwić. Oczywiste wydaje się, że jadąc taki kawał drogi, każdy zawodnik chciałaby mieć możliwość znalezienia ryby. Co jeżeli znowu wyniki będą marne? Przyznam szczerze, że i mnie udzieliła się ogólna irytacja. Byłem wręcz przekonany, że i tym razem będzie kiepsko pod wzgędem wyników.
Niedzielny wieczór, wszystkim upłynął na spotkaniach i rozmowach. Większość z nas nie widziała się od czerwca, a czasami i dłużej. Każdy jednak starał się zorganizować wieczór w taki sposób by wstać wypoczętym następnego dnia i mieć możliwość rywalizacji na Ińsku.
Od samego rana na Wisoli dało się zauważyć krzątaninę. Jedni czynili ostatnie przygotowania sprzętu, inni szukali pretekstu aby z tym, lub innym, zamienić słówko. Wszyscy czekali na odprawę, która zgodnie z harmonogramem imprezy miała odbyć się punktualnie o 9:00.
Mały poślizg nie zniechęcił nikogo i kilka minut po 9:00 rozpoczęła się główne tego dnia spotkanie organizacyjne w wypełnionej po brzegi sali konferenyjnej. Przedstawienie ogólnych zasad, losowanie punktów startowych oraz oficjalne podziękowania dla sponsorów i partnerów.
Impreza nasza, od samego początku finansowana jest wyłącznie z wpisowego oraz składek członków stowarzyszenia. Każdego roku ogromne znaczenie dla jej organizacji ma pozyskanie wsparcia z zewnątrz. Niestety kryzys dotknął wszystkich i z roku na rok trudniej jest znaleźć firmy, który zechciały by wesprzeć nasze zawody.
Ogromne podziękowania należą się zatem wszystkim tym, na których możemy liczyć. Szczególne podziękowania dla Ocean Pro z Wrocławia. Litewski producent płetw, firma Liderfins, to nowy kibic naszych poczynań i mam nadzieję, że będziemy mogli liczyć na ich wsparcie przy kolejnych imprezach organizowanych przez nasze stowarzysznie. Nie zabrakło także firmy Waterfall, importera sprzętu do łowiectwa firmy OMER, firmy Samali z Wrocławia, ECN oraz Tarpon. Tradycyjnie mogliśmy liczyć na wsparcie medialne ze strony Magazynu Nurkowanie, portalu spearfishing.pl, Bluelife oraz portali nuras.info i nurek.info. Jak co roku w przygotowaniach organizacyjnych wpierał nas klub pletwonurków Mares z Koszalina, w osobie Mariana Kurtiaka, Safe Water Association oraz klub nurkowy Diving Fanatics ze Stargardu Szczecińskiego.
Zawodnicy podzieleni na dwie grupy udali się po naradzie do przydzielonych miejsc startowych. Pierwsze miejsce startowe znajdowało się na głównej plaży w Ińsku, drugie zaś w lesie po stronie północno-zachodniej jeziora. Punktualnie o godzinie 11:00 rozpoczęły się zawody. Od tej chwili, wszystkich, którzy pozostali na brzegu, czekało 5 długich godzin wypatrywania powrotu zawodników. Na szczęście zgodnie z oczekiwaniami słoneczko dopisywało, dzięki czemu atmosfera na pomostach była wręcz wakacyjna. Wśród kibiców głównie rodziny zawodników oraz przyjaciele stowarzyszenia.
Temperatura wody oraz jej przejrzystość zadecydowały, że praktycznie żaden z zawodników nie zdecydował się na wcześniejsze zakończenie rywalizacji. Prawie wszyscy czekali niemal do końca regulaminowego czasu. Znaleźli się i tacy, którzy źle ocenili swoje możliwości i zameldowali się w punkcie startowym kilka minut po czasie. Tego typu zdarzenia zawsze powodują zdenerowowanie wśród organizatorów. Na szczęście kilka minut po 16:00 sędziowie z ulgą odhaczyli na listach wszystkich maruderów. Spokojnie wracaliśmy do Ośrodka Wisola, gdzie czekał na nas gorący posiłek, a zaraz po nim oficjalne ważenie ryb.
W tym roku mimo wcześniejszych złych wieści, kilkunastu łowców wyszło z jeziora z rybami. Jak zwykle wśród łowieckich trofeów przeważał szczupak ale nie zabrakło także okoni, płoci czy linów. Największa ryba została trafiona w punkcie pierwszym, jednak do samego ogłoszenia wyników nie było pewne kto zostanie tegorocznym zwycięzcą.
W związku ze sporą ilością ryb, ważenie przedłużyło się na tyle, że wręczenie nagród odbyło się już po zachodzie słońca. Wszystkim dopisywały dobre humory, podsycane delikatnie dostarczonym przez organizatora piwem. Ostatecznym zwycięzcą okazał się członek stowarzyszenia – Roger Anderko, który złowił 4 szczupaki, dające mu 4480 pkt w ogólnej klasyfikacji.
Podczas wręczenia nagród za drugie i trzecie miejsce doszło do małego zamieszania bowiem zaszła pomyłka podczas podliczania punktów. Chciałbym przeprosić wszystkich za niedopatrzenie, szczególnie zwracając się do nagrodzonych osób. Błąd w podliczeniu puktów spowodował zamianę miejsc zawodników, którzy zajęli 2 i 3 miejsce. Incydent ten rzucił ogromny cień na nasze starania organizacyjne i mogę jedynie obiecać, iż dołożę wszelkich starań by podobne pomyłki nie miały już nigdy więcej miejsca.
Na podium znaleźli się ostatecznie, zdobywca drugiego miejsca z ilością 3560 okt – Marcin Wrębel oraz zdobywca trzeciego miejsca – Barłomiej Noga z ilością 3450 pkt.
Nie było żadnych wątpliwości co do nagrody za największą rybę. Tutaj zdecydowanie wygrał Bartek 80 centymetrowym szczupakiem, który ważył 3,99 kg. Zdobywcą nagrody dla najlepszego członka stowarzyszenia został oczywiście zwycięzca zawodów – Roger Anderko.
Marcin Wrębel otrzymał także nagrodę za największego okonia, a Marek Ziomek może się pochwalić historycznym, bo pierwszym Pucharem Super Łowcy Podwodnego. Nagroda ta została utworzona przez kapitułę w skład której wchodzi Prezes Klubu Pletwonurków Mares z Koszalina oraz Prezes Stowarzyszenia Spearfishing Poland i jest honorowym wyróżnieniem dla łowcy, który w danym sezonie bierze udział zarówno w Mistrzostwach Polski jak i Pucharze Prezesa, uzyskując największą sumę punktów z obydwu imprez. Cieszy niezwykle, że w roku inaugaracyjnym, puchar ten zdobył łowca, którego wyniki łowieckie nie są przypadkowe i stanowią efekt ogromnej wiedzy oraz doświadczenia. Marek uzyskał łącznie 8594 punkty.
Na koniec zostały wręczone dwie nagrody specjalne. Pierwsza z nich to puchar ufundowany przez Jana Więcławskiego dla najlepszego łowcy reprezentującego nasz kraj na norweskich zawodach o puchar Kristiansund. Nagroda ta w tym roku powędrowała do Jacka Malinowskiego. Druga nagroda specjalna powędrowała do Macieja Białka, który jako jedyny przepłynął z jednego do drugiego punktu startowego, co ze względu na odległość, stanowiło spore wyzwanie.
Po oficjalnym zakończeniu zawodów, rozpoczeła się biesiada przy ognisku, która tradycyjnie już trwała do późnych godzin nocnych.
Wrześniowe zawody Stowarzyszenia Spearfishing Poland jednoznacznie kojarzą się z Ińskiem. To doskonałe dla łowiectwa jezioro, znane jest chyba wszystkim łowcom w kraju. Każdy wie także jak bardzo kapryśne potrafi być Ińsko. Wiele razy łowcom zdarzało się wychodzić po kilku godzinach pływania bez żadnej ryby, by za dzień lub dwa strzelić rekordowy okaz.
Nie wiem czy za rok spotkamy się również na tym jeziorze, być może nadszedł czas by poszukać jakiejś alternetywy. Jednego jestem pewien, zawody w łowiectwie łodwodnym o Puchar Prezesa Stowarzyszenia Spearfishing Poland na stałe weszły do kalendarza imprez łowieckich w naszym kraju i z pewnością odbęda się za rok. Już teraz wszyskich gorąco zapraszam i raz jeszcze dziękuję wszyskim, bez których pracy i zaangażowania te zawody nie mogłyby się odbyć. Do zobaczenia za rok!
Pełną galerię zdjęć z imprezy znajdziecie tutaj.