Relacja z zawodów na Litwie, wrzesień 2012

Tak to jakoś w mojej rodzinie bywa, że wiele rzeczy robimy „przy okazji”. Tak było również z wyjazdem na Litwę. Przy okazji zawodów zaplanowaliśmy wizytę w Wilnie, a może było odwrotnie… W każdym razie pomysł wyjazdu na zawody w Moletai kiełkował już dość długo. Z pół roku wcześniej po lekturze kilku stron internetowych na temat Litwy zapisałem się na rosyjski do szkoły językowej, bo przeczytałem w necie, że „rosyjski się przyda”. Co prawda należę do pokolenia, które owy niezwykle przydatny przedmiot miało w podstawówce, ale w głowie niewiele zostało. Język rosyjski został więc odkurzony a dzieci z żoną spakowane. Wszystko wyglądało na załatwione aż do dnia wyjazdu kiedy okazało się, że dowody osobiste dla dzieci jednak nie dotarły… W rozmowie telefonicznej z konsulatem Litwy w Warszawie i Polski w Wilnie wybito mi z głowy pomysł wyjazdu bez dokumentów dla dzieci. Pozostało rozlokować dzieci u babci i dziadka i pojechać z żoną.

Przed wyjazdem kontaktowałem się mailowo w języku angielskim a raczej znaną mi jego namiastką z jednym z organizatorów znalezionym na stronie zawodów. Z kontaktem nie było żadnego problemu. Od początku byłem na zawody serdecznie zapraszany. Podczas samych zawodów wszystkie informacje zarówno te mówione jak i pisane przekazywane były przez organizatorów w języku litewskim i rosyjskim. Niestety organizatorzy nie mają takiej profesjonalnej strony internetowej jak nasza, gdzie można się zarejestrować, sprawdzić ilość zawodników i śledzić na bieżąco aktualności. Takiego rozwiązania zdecydowanie mi brakowało.

Status łowiectwa podwodnego na Litwie jest podobny do tego co mamy w Polsce. Przy zawrotnej liczbie jezior szacowanej przez uczestników zawodów na około 2 tys. (liczba nie sprawdzona) polować z kuszą wolno na 10 lub 11 jeziorach. W przeciwieństwie do naszego kraju polować można cały rok lub jak to określili koledzy „od lodu do lodu”. Podobnie jak w Polsce nie wolno polować w nocy. Wieloząb może mieć maksymalną szerokość 9 cm. Istotną różnicą w stosunku do naszego kraju jest możliwość polowania na węgorze. Część uczestników zawodów nastawia się wyłącznie na ten gatunek. Co ciekawe minimalny wymiar węgorza to zaledwie 40 cm.

Same zawody wyglądają podobnie do naszych. Widok samochodów rozstawionych nad jeziorem tak bardzo przypomina nasze zawody, że gdyby nie język używany przez zawodników można by pomyśleć, że jest się w Ińsku. Zawody trwają dwa dni. Poluje się maksymalnie przez 6 godzin każdego dnia. Nie trzeba wchodzić do wody w ściśle określonym czasie. Wychodzimy podobnie jak u nas – kiedy chcemy – oczywiście zgłaszając fakt zakończenia polowania sędziemu. Łowcy mają do wyboru jedno z dwóch jezior (jezioro każdy sobie wybiera a nie losuje). Większe jezioro z bardziej przejrzystą wodą i perspektywą głównie szczupaka miało wizurę jakieś 3-4 metry. Mniejsze jezioro, które wybierali amatorzy węgorza miało przejrzystość około 1.5 metra.

W pierwszym dniu zawodów kiedy przywiezione zostały ryby z jeziora Siesartis ilość worków z rybą przypominała nasze zawody. Kiedy jednak dojechały worki z węgorzami z Galuonai było ich znacznie więcej. Ciekawostką, być może wartą przemyślenia, jest zwyczaj przekazywania ryb złowionych pierwszego dnia zawodów do miejscowego domu dziecka.

Na zakończenie pierwszego dnia odbyło się bardzo sympatyczne przyjęcie. Lokalnym specjalem są pokrojone w wąskie paski wędzone świńskie uszy. Sam bym się na nie nie połasił, niestety moja żona oddała mi zaczęty kawałek po tym jak jedna z pań przygotowujących przyjęcie, w niezwykle obrazowy sposób (pociągając za własne uszy) wytłumaczyła żonie jaki kawałek zwierzęcia właśnie przeżuwa…

Kolejną ciekawostką przyjęcia okazała się beczka, z której nalewano smaczne litewskie piwo warzone w okolicach Wilna. Beczka owa miała mianowicie napis „Zakłady Piwowarskie Zielona Góra S.A.” Mieszkam od urodzenia w okolicy owego miasta i codziennie dojeżdżam tam do pracy. Zakładów piwowarskich już od lat nie ma a beczka wciąż jest napełniana tym złocistym płynem na Litwie…

Na zawodach obecna była pani redaktor z telewizji przygotowująca materiał do kolejnego odcinka programu z cyklu „Czym się zajmują prawdziwi mężczyźni”. Relacja z zawodów ma się pojawić w litewskiej telewizji pod koniec września.

W zawodach oprócz zawodników z Litwy i Polski (w tym roku tylko ja), brali udział również zawodnicy z Łotwy i Białorusi. Na Litwie oprócz zawodów wrześniowych drugie zawody odbywają się w sierpniu. Część zawodników jeździ także na zawody na Łotwę oraz w kwietniu na dorsza nad Bałtyk. Podobno łapie się wtedy kilogramowe sztuki. Warunkiem jest dno z dużymi kamieniami.

Prezesowi przekazałem namiary do organizatorów i niektórych zawodników. Kilka osób deklarowało chęć przyjazdu na nasze zawody. Na pewno dopilnuję, żeby dostali odpowiednio wcześniej zaproszenia do nas.

Podsumowując wyjazd krótko – mam nadzieję, że za rok będę mógł znów pokonać te 900 km, żeby pojawić się w Moletai. Naprawdę warto.

[nggallery id=26]

4 przemyślenia nt. „Relacja z zawodów na Litwie, wrzesień 2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *