Łagów wciąż nasz, czyli relacja z II Zakończenia Sezonu SSPoland

Marcin Reiff ze swoimi skarbamiWartko czas płynie, Moi Drodzy, gdyż minął już rok od naszego pierwszego spotkania, wtedy 27 października, w Łagowie Lubuskim. Na prędce zorganizowana zeszłoroczna akcja sprzątania jeziora Łagowskiego przyciągnęła piętnaścioro dzielnych ludzi. Większość z nich przybyła na miejsce w sobotę rano by uczestniczyć w naszych skromnych wykładach z ratownictwa wodnego, a około południa ośmu śmiałków zanurzyło się w 10-stopniowej wodzie z workami na śmieci przy bojkach. Istotnym punktem zeszłorocznego zlotu było spotkanie z przedstawicielami lokalnego PZW oraz Straży Rybackiej, którzy postanowili o próbnym udostępnieniu do łowiectwa podwodnego jeziora Trześniowskiego.

W tym roku powtórzyliśmy tę akcję, ale z większym rozmachem. Jakie korzyści przyniosło nam zorganizowanie II edycji Zakończenia Sezonu i Sprzątania Jeziora Łagowskiego? Czy dwanaście miesięcy, które tak szybko zleciało, okazało się dla nas łaskawe?

Marek Cieśla podczas zabezpieczania akcji sprzątaniaW roku 2013 organizacja zakończeniowej imprezy rozpoczęła się już w lipcu. Szybko dogadaliśmy się ze znajomymi: szkołą freedivingu Freedive.pl, czyli Bartkiem Morawiec i jego ekipą oraz Klubem Nurkowym Pirania Marcina Reif. Aby podwyższyć rangę i zwiększyć skalę wydarzenia, postanowiliśmy połączyć siły.

Pierwsi goście z Opola zawitali do Łagowa Lubuskiego już w czwartek, 10 października. Następnego dnia w godzinach popołudniowych pensjonat Defka zaczął wypełniać się amatorami nurkowania na wstrzymanym oddechu. Ekipa z Piranii postanowiła starym zwyczajem ulokować się w ośrodku Zacisze, ale dołączyli do nas już w sobotę rano. Ku naszej uciesze, tegoroczna impreza miała aż 40 uczestników!

Część oficjalna rozpoczęła się w sobotę rano wykładami z pierwszej pomocy dla nurków, dokładnie tak jak w zeszłym roku. Tym razem jednak nieoceniony okazał się wkład Centrum Ratownictwa Rescue z Zielonej Góry, które zapewniło nam sprzęt do pokazów. Nasz kolega, ratownik medyczny Mikołaj Bombała, dzielnie dostarczył fantomy do demonstracji RKO, defibrylator oraz zestaw tlenowy i profesjonalnie wyjaśnił jakie kolejno kroki należy podjąć w przypadku zagrożenia życia osoby wyciągniętej z wody.

Około południa, po licznych próbach ożywienia plastikowego fantoma, dwudziestu jeden śmiałków przebrało się w pianki. Z bardzo ambiwalentnymi odczuciami spoglądałam na skaczących po tarasowych deskach, za wszelką cenę próbujących się ogrzać, nurków. Z jednej strony żal było mi, że z powodu organizatorskich obowiązków nie mogę wejść do wody razem z nimi, a z drugiej strony cieszyłam się, że zachowam temperaturę ciała na odpowiednim poziomie. Chociaż trzeba przyznać, że woda w jeziorze Łagowskim była tym razem wyjątkowo „ciepła” – miała aż 15 stopni Celsjusza! To o 5 stopni więcej niż w zeszłym roku.

Zając JerzyWśród przywdziewających suche skafandry płetwonurków z Piranii kręcili się dziennikarze regionalnej TVP oraz Gazety Świebodzińskiej. Ubrani i uzbrojeni w worki na śmieci uczestnicy niecierpliwie czekali na motorówkę powiatowego WOPRu, którą każda załoga transportowana była do swojego „punktu startowego”. Oczywiście szczególną uwagą objęte były strefy jeziora nr 11 i 12, gdyż to właśnie tam znajduje się pensjonat Defka, większość ośrodków wypoczynkowych oraz wypożyczalnie sprzętu wodnego. Z zażenowaniem, ale i zdziwieniem patrzyliśmy na ogrom, jak i różnorodność śmieci wydobywanych z głębi jeziora. Najczęstsze były puszki i butelki po piwie, a każdy następny śmieć był bardziej zaskakujący od drugiego – opony, naczynia, drabinki, piecyki, leżaki, meble, muszle klozetowe… Wymieniać można bez końca! Podejrzewam, że większość osób nawet nie wpadłaby na pomysł, aby pewne z tych rzeczy wrzucić do jeziora…

Rekordziści spędzili w wodzie prawie 3 godziny. W końcu jednak musieli wyjść, gdyż przepadłby im wyśmienity obiad przyrządzony przez panie z Defki (ach, te schabowe nie mieszczące się na talerzu…). Na tych, którzy skończyli sprzątać wcześniej, czekały przekąski i ciepłe napoje. Wszyscy uczestnicy byli zatrwożeni ilością śmieci wyciągniętych z jeziora. Zgodnie stwierdzili, że akwen wymagałby co najmniej kilkudziesięciu takich akcji, aby choć w małej mierze go oczyścić.

Po godz. 16 na tarasie nad jeziorem zaczęli zbierać się najedzeni uczestnicy oraz zaproszeni przez organizatorów goście – przedstawiciele Nadleśnictwa Świebodzin oraz Urzędu Marszałkowskiego, Polskiego Związku Wędkarskiego i Straży Rybackiej, a także Wójt Gminy Łagów. Wszyscy pochwalili zorganizowaną przez nas akcję i wyrazili chęć współpracy przy podobnych wydarzeniach w przyszłości. Goście dostali również drobne upominki – pisemne podziękowania, mapy okolicznych jezior sporządzone w wyniku współpracy WOPRu powiatu świebodzińskiego i SSP oraz… koszulki z napisem „Popieram legalne łowiectwo podwodne”. Z zadowoleniem patrzyliśmy na przedstawicieli PZW, z uśmiechem pozujących do zdjęć z nami, łowcami.

Agnieszka Sielowska podczas nauki reanimacjiRok temu zdecydowali się udostępnić nam jezioro Trześniowskie do łowiectwa podwodnego. Na próbę, z licznymi restrykcjami i pełni obaw o to, jak obejdziemy się z jednym z najpiękniejszych ekosystemów ziemi lubuskiej. Ku naszej uciesze, tegoroczna współpraca łowców i Straży Rybackiej uznana została za niezwykle udaną i rokującą na przyszłość. Przedstawiciele PZW docenili nasze zdyscyplinowanie w kwestii polowań oraz pomoc w walce z kłusownictwem na lubuskich jeziorach. Miałam wrażenie, że poznali się na tym, iż jesteśmy ich oczami pod wodą, a naszym zajęciem jest nie tylko strzelanie do ryb. Jestem przekonana, że aktywność łowców podwodnych na polskich akwenach, połączona z pasją i zdyscyplinowaniem, pozwala zmienić wzierunek łowiectwa podwodnego w Polsce, a tym samym wypełnia podstawowy cel statutowy Stowarzyszenia Spearfishing Poland.

Jeszcze rok temu mogliśmy tylko pomarzyć o polowaniach w okręgu zielonogórskim, ale jak widać, nasze działania, rozmowy i „pielgrzymki”, przyniosły naprawdę wiele dobrego. Pragniemy podziękować okręgowemu PZW oraz Straży Rybackiej za zaufanie i wiarę, a także obiecujemy nie tylko ich nie zawieść, ale i czynnie współpracować, gdyż cele mamy, jakby na to nie patrzeć, bardzo zbieżne.

SSR popiera legalne łowiectwo podwodneTroszkę szkoda, że nasi goście nie skorzystali z zaproszenia na biesiadę, która odbyła się w sobotę wieczorem. Panie z Defki przygotowały dla nas wyborne pierogi oraz bigos, na grillu piekły się kiełbaski i kaszanka, a zaraz obok można było spróbować pieczonego świńskiego udźca i popić piwem prosto z beczki. Wszystko to przy akompaniamencie muzyki zarówno gitarowej, jak i mechanicznej oraz… burzy, która złapała nas około godz. 22. Wszyscy bawili się jednak doskonale, tupiąc w deski nad taflą jeziora, zupełnie ignorując pioruny i grzmoty nad głowami, osłonięci solidnie wyglądającym dachem tarasu.

Następnego dnia po śniadaniu, część uczestników imprezy, przystając na uprzejmą prośbę pana Janusza Stańczyka ze Straży Rybackiej, udała się nad jezioro Lubie koło Lubrzy, aby oczyścić jego najbardziej zaśmiecony obszar zaraz przy plaży. Nurkowie znowu się popisali – po godzinie każdy brzeg pomostu obrósł puszkami, garnkami i całą masą innych, zdeformowanych i niezidentyfikowanych przedmiotów.

Imprezę zakończyliśmy w niedzielę obiadem w jednej ze świebodzińskich restauracji oraz obowiązkowym zdjęciem grupowym pod „Chrystusem z Rio de Świebodzineiro”. Nie chciało nam się wierzyć, że weekend minął tak szybko i nikt nie miał wątpliwości, że była to zasługa absolutnie wyborowego towarzystwa. Wspólna pasja, jaką są podwodne wojaże, nie tylko nas łączy, skłania do integracji, spędzania razem czasu. Najwspanialsze jest to, że owa pasja pozwala nam robić dobre i wielkie rzeczy.

Do zobaczenia w Łagowie za rok w jeszcze większym gronie!

 

Ponadto pragnę serdecznie podziękować:

Markowi Cieśla i Maćkowi Białek za wykonywanie rzeczy trudnych od ręki, a niemożliwych w krótką chwilę,
Danielowi Sielowskiemu za wsparcie, zaufanie i wolną rękę,
Bartkowi Morawiec i Marcinowi Reif za zmobilizowanie swoich ludzi i współpracę przy organizacji imprezy,
Ekipie z Defki za to, że znowu nas znieśli, a przy okazji elegancko ugościli,
Waldkowi Antoniewicz i ratownikom WOPR powiatu świebodzińskiego za udostępnienie motorówki i pomoc w zabezpieczeniu,
Kubie Krystkowiak za cierpliwość i skrupulatność przy sporządzaniu map jezior,
Andrzejowi ‘Pavulonowi’ Panufnik i Mikołajowi Bombała za pomoc w realizacji wykładów z pierwszej pomocy,
Nadleśnictwie Świebodzin, Ośrodkowi Wypoczynkowemu Leśnik, Spa Morena, Hotelowi Sen oraz Mundi-Recra za wsparcie i sponsoring,
Pani Marszałek Województwa, Gminie Łagów i Wójtowi Ryszardowi Oleszkiewiczowi oraz Gminie Lubrza i Panu Krzysztofowi Rosińskiemu za pomoc, wsparcie, słowa uznania i chęć dalszej współpracy
oraz innym, którzy przyczynili się do sukcesu w organizacji i przebiegu II Zakończenia Sezonu i Sprzątania Jeziora Łagowskiego.

Materiał wideo z serwisu informacyjnego TVP Gorzów Wielkopolski (od 13. minuty) z dnia 12.10.2013 r. znajdziecie tutaj. Zapraszam także do galerii zdjęć.

2 przemyślenia nt. „Łagów wciąż nasz, czyli relacja z II Zakończenia Sezonu SSPoland

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *