Sanctum 3D

Mniej więcej w połowie dnia przyszedł mi do głowy pomysł aby wybrać się do kina. Pospiesznie wpisałem szereg znaków w okno wyszukiwarki, by po chwili wkroczyć w wirtualny świat filmu. Wśród kilkunastu migających okienek wzrok mój zatrzymał się na sekwencji podwodnych ujęć. Właściwie bezwiednie kursor powędrował w tamtą stronę i już po chwili wiedziałem jak spędzę wieczór. Trailer, który obejrzałem, zdawał się gwarantować dobrą zabawę w pełnym zanurzeniu a do tego możliwość podziwiania na dużym ekranie niepowtarzalnych sekwencji zdjęć. Zerknąłem na listę płac i stwierdziłem że zestaw: Cameron + 3D + nurkowanie to mieszanka wybuchowa.

Tym razem po sutym obiadku darowaliśmy sobie z żoną zestaw kinomana w postaci wielkiego popcornu i jeszcze większej Coli. Mały dyskomfort spowodowany brakiem obycia z okularami 3D minął dość szybko, zwłaszcza że pierwsze sekwencje filmu to piękne widoki ze śmigłowca na dziewiczą puszczę i gdzieś tam zagubiony w dole krater olbrzymiej jaskini. Fabuła od samego początku szyta grubymi nićmi ale pierwsze podwodne ujęcia zdawały się wynagradzać i to. Apetyty rosły w miarę jedzenia, mniej więcej do 30 minuty filmu. Potem wszystko dostało w łeb. Katastrofa za katastrofą, trup się ściele gęsto, niemal jak w kultowym „Rambo”. Tutaj się ktoś utopił, tam roztrzaskał głowę o skały. Wszędzie dookoła pływające zwłoki z wyłupiastymi oczami.

Dalej to już typowy film drogi. Grupa ocalałych idzie i idzie przez labirynty korytarzy. Gaśnie jedna latarka po drugiej, a im ciemniej się robi tym bardziej dochodzę do wniosku, że kręcenie filmów 3D w scenerii wąskich korytarzy to jakiś sen wariata. Przeczytałem gdzieś, że twórcy filmu chcieli udowodnić, że 3D to format nie tylko dla bajek i filmów przygodowych kręconych z rozmachem i że świetnie nadaje się do konwencji dramatu. Może i tak, ale nie dramatu kręconego w jaskini!!!

Nie będę pisał jak film się zakończył ale jestem pewien, że każdy z was będzie znał zakończenie już w połowie tego „porywającego” obrazu. Wszystkich, którzy chcą wybrać się do kina na „Sanctum 3D”, czuję się w obowiązku ostrzec. Możecie być zawiedzeni. Cały film warto zobaczyć dosłownie dla jednej sekwencji podwodnej w 3D, która robi wrażenie, reszta to mocno przewidywalna dramatyczna historia bazująca na konfliktowej relacji między ojcem i synem oraz prawdziwej miłości głównego bohatera do niebezpiecznych wypraw w głąb ziemi. Chętnie poznam opinie innych widzów, może zwyczajnie przeoczyłem jakieś ważne rzeczy. Na 5 gwiazdek nie dam więcej niż 2. Jedna za 3D i druga ze tą podwodną sekwencję, o której pisałem wyżej. Zdecydowanie nie polecam!

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=QDEs2PTNKPQ[/youtube]

4 przemyślenia nt. „Sanctum 3D

  • no to ładnie , a miałem się wybrać , nurkowanie itp będzie fajny ale po tym co przeczytałem to raczej obejrzę kopię zapasową w domu …

  • 🙂 byłem na filmie… efekt 3d rewelka, szczególnie w wodzie… jedynie czasami płaskie postaci były jakby wklejone w trójwymiarowe tło… a co do fabuły i tekstów to sprawa wygląda tak: „…masz chorobę dekompresyjną… wybacz ale Cię utopię…” lub „… Tato, jesteś ranny… Utop mnie synu… Nie tato… Synu proszę… No dobra…” hehehe tak to mniej więcej wyglądało… 😀

  • Hehe… skojarzylo mi sie to z Vertical Limits, tam na poczatku tez bylo – „synu odetnij mnie…. nie moge…. synu odetnij bo zginiemy…. no dobra…” 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *