Nie sądzę, mimo że przekonałem się, żeby wziasc w końcu udzial w zawodach, żebym spełnił formalne wymagane ku temu wymogi
. Ale moje zdanie skromne jest takie, że piątkowe zawody rozpierdolą rywalizację - jedni będą mogli w piatek, inni nie będa mogli. Ci co nie beda mogli w piatek to oleją całe zawody jeżeli będą punktowo łączone z piatkiem. Zawody się rozmyją, zatraci się ich punktacja itp.
Widzi mi sie takie podejście. Piatek - oficjalny trening, poznawanie aktualnych warunków łowiska, od konkretnej godziny do konkretnej godziny, ale bez zadnych dyskwalifikacji jak ktos wejdzie do wody godzina później. Bo to piątek i dzień przyjazdu. Czyli po prostu polowanie z wyjściem z wody do okreslonej godziny i w zgodzie z limitami ilosciowymi jak przy normalnym polowaniu.
W sobotę - zawody, z całym ceremoniałem i regulaminem.
Jak zrobić, zeby piątek też był w duchu rywalizacji? Żeby można było powiedzieć, że to jednak zawody dwudniowe?
Proponuję wprowadzić w regulaminie niewielki zapis, że klasyfikacja na najwiekszą upolowana rybę obejmuje zarówno piatek jak i sobotę.
I jest wszystko - jest konkurencja od piątku, ale nie stawia ona w gorszej pozycji tych, którzy wejdą do wody dopiero w sobotę, czyli na główne zawody. Czyli nie odbiera im motywacji.