Postautor: klimekkk » śr, 1 sierpnia 2012, 14:01
Ja (i nie tylko ja) zauważyłem że ilość robaczywych ryb, jest ściśle powiązana z miejscem polowania. Niemal wszystkie ryby strzelone w okolicy gdzie jest dużo fok mają robaki. Nawet w małych rybach. Tam gdzie foki nie przebywają, większość ryb jest czysta, a jak już są robaki to dosłownie kilka sztuk w mięsie brzucha. Najprościej wywalić ten kawałek a resztę sprawdzić pod światło żeby nie było obrzydzającej niespodzianki na talerzu.
Niedawno czytałem obszerne naukowe opracowanie na temat różnych technik przeciwdziałania wnikaniu robaków w mięso ryb (dla przemysłu). Przeprowadzono różne doświadczenia, miedzy innymi patroszenie zaraz po połowie, natychmiastowe schładzanie ryb do temp bliskiej 0st. i patroszenie dopiero po upływie 1 doby itp. Konkluzja była taka że żadna z metod nie okazała się skuteczną i średnia liczba robali w mięsie była taka sama niezależnie od sposobu traktowania ryby.
Najważniejsze że nie są groźne dla zdrowia o ile nie zjada się żywych. Do ich obecności trzeba przywyknąć jak np. do komarów. Jak dla mnie niejedzenie ryb nie jest opcją.