W tym moim pierwszym poście, ten cytat to chyba jakaś ściema.
Byłem dzisiaj nad Karsińskim.
W pierwszej kolejności zerknąłem na Brdę (wędkarze w łódkach na białoryb się nastawiali, nie widziałem nikogo ze spiningiem) i wizura odstraszyła, z brzegu na j. Długim zakwit sinic, więc udałem się na docelowe jezioro.
Na płyciznach do pół metra głębokości około 2 metry wizury, jak tylko zaczęła się głębsza woda to wizura zerowa. Bardzo ładnie porośnięty akwen, z ogromem "lasów" rdestnic (wschodni brzeg).
Na tej głębszej wodzie ryb zero, czasami jakaś ławica narybku się trafiła. Przy trzcinach na płyciźnie dość sporo ławic płoci/wzdręgi/leszcza i czasami okonia, wszystko tak do max 10-15 cm.
Pierwszy raz odkąd poluję nie spotkałem ani jednego szczupaka (nawet najmniejszego pistolecika), a siedziałem w wodzie ok 6h.
Liczyłem na lina, ale też ani jednego nie widziałem.
Zaczepiłem wędkarza co trolingował, ale mówił, że nie ma drapieżnika, tylko okoń co najwyżej.
Na brzegu jeszcze z babką gadałem, co mieszka obok jeziora, to gadała, że nie ma ryb.
W załączniku trasa jaką pokonałem, wyszło prawie 4km.
Ogólnie wygląda, jakby gospodarstwo Charzykowy udostępniało łowcom tylko te jeziora, gdzie nie ma ryb
Podobno mieszkańcy już zaczynają protestować, że przez słaby rybostan turystów ubywa.
Coś takiego znalazłem w necie:
Przy tak małej ilości drapieżnika, jest w ogóle szansa na ładną wizurę?