Spearfishing.pl

A w tą sobotę pogoda się popsuła, wizura pogorszyła i ryb nie było...

Dobra, kolega PaWEŁ coś się ociąga z wrzuceniem swoich trofeów z weekendu (to chyba najlepszy wynik w tym roku) to ja wrzucę swoje skromniejsze. Dwa dni na łódce wodowanej z Kimmeridge, dwóch nurków, kilka godzin pod St Albans i Mupe Rocks, można by oczekiwać lepszych wyników, ale kilka dobrych strzałów było:

Fajne te UK klimaty, ciągnie człowieka by tam spróbować gdyby nie ta kapryśna wizura

Pawel imponujace,ja tyle bassow przez caly sezon nie strzelilem.Pogoda u mnie nie rozpieszczala,temperatura wody nie przekroczyla 15 stopni.

No ładnie. W końcu coś sie ruszyło u Was.

No i powoli sezon zmierza ku końcowi chyba... (z zeszłego weekendu)

Guzik prawda. Teraz jest najlepszy okres by zapakować zamrażarki. Ryby żerują jak głupie by się podtuczyć na zimę. Właśnie zadzwoniłem do operatora informując go że conajmniej do poniedziałku nie pracuję i zaraz jadę na biwak.
W ostatni weekend pierwszy raz udało się mojemu synowi upolować więcej ryb odemnie.

Hmm... ja raczej miałem na myśli niekorzystne warunki atmosferyczne... a kolega PaWEŁ jak zawsze skorzystał z okazji do podbudowania swojej legendy wielkiego łowcy. Naprawdę, myślałem że z takim doświadczeniem i osiągnięciami jak kolegi, nie trzeba już nic nikomu udowadniać…

K..wa! Szuwarek, jak masz coś do mnie to zadzwoń a nie wypisuj bzdury na Forum. Co, mam nie publikować fotek ze swoimi trofeami? Bo Ci się nie podoba? Jakie udowodnianie i czego? Puknij się w łeb! Po co jest to Forum?

Nic do Ciebie nie mam PaWEŁ, a fotki są super (jak zawsze). Chodzi mi raczej o merytoryczną zawartość Twojego poprzedniego posta, (skoro sezon w pełni i najlepsza pora to spróbuj dzisiaj wejść w Swanage do wody) ale masz rację, forum to nie miejsce do takich utarczek, następnym razem zadzwonię.
Pozdro

Jeśli moderator, z obiektywnego punktu widzenia uważa mój post za obraźliwy bądź niestosowny proszę o jego usunięcie

Oczywicie że sezon w pełni. Trzeba tylko szukać miejsc osłoniętych od wscodnich wiatrów a nie jak Swanage - najjbardziej wyeksponowanych.
Wracając do rzeczy:

W piatek dojechałem na biwak gdy już się ciemno zaczynało robić. A tam niespodzianka - trawa ciągle mokra a ziemia w dołku gdzie stoją przyczepy, grząska. Przepakowałem sprzęt, przygotowałem łódź i próbowałem ją wyciągnąć na górkę. Gdzieś z pół godziny prób i sporo trawy rozjeżdżonej a ledwo do połowy wysokości udało się podciągnąć. Gdyby nie późna pora to też poprosiłbym farmera o pomoc - ostatnio Szuwarka wyciągał traktorem.
Postanowiłem poczekać na dwóch Pawłów z Bournemouth którzy mieli dojechać ptrzed godziną 02:00. - Może jak popchają to uda się łódkę wytargać na twardy grunt a jak nie, to zapakujemy ponton na dach i pojedziemy w inne miejsce - pomyslałem i poszedłem spać. Budzik obudził mnie o 1:30. Ledwo wstawiłem wodę na herbatę a już Pawły się pojawili. Rozumnie zostawili auto na górce. Trochę nam czasu zeszło ale w końcu 0 2:30 ruszyliśmy dwoma autami do Swanage zwodować łódź. Na miejscu następna niespodzianka - przy slipie nie było wody!
- K..wa!! -Zawyłem w myślach, - podczas planowania wypadu zapomniałem że to Low Water przy Spring Tide. A to oznacza bardzo niskie stany wody przy odpływach. Dodatkowo w tę pełnię miał być Super Moon czyli Księżyc najbliżej Ziemi od 18 lat.
Nie było wyjścia, postanowiliśmy przebrać się w skafandry, zapakować koplegów sprzęt na pokład i być może przez ten czas trochę wody przybędzie.
Dzięki temu że koledzy guzdrali się niemiłosiernie ze 30cm wody urosło i towystarczyło.
Może było w miarę gładkie a noc jasna. Dzięki temu mogłem płynąć wślizgu mając pewność że w porę zauważę i zdążę ominąć boje oraz luźne liny od nich. Zakotwiczyliśmy pod Gad Cliff'em. Do wody wskoczyliśmy tuż przed godziną piątą. Conajmniej o godzinę za późno - mogłem winić tylko siebie.
Wizura super! Do 10 metrów i woda ciągle ciepła - 16 stopni.
CDN - muszę przerwać relację - wołają do roboty.

Byłem mile zaskoczony - myślałem że wizurę będziemy mieli conawyżej na 3-5 metrów. W Swanage było ledwo 1,5m.
Dwie godziny polowania przy latarkach i bardzo marne rezultaty - tylko dwie ryby warte fotografii:
Pawła Brody ok. 5-cio kilogramowa raja

oraz mój ok. 3kg bas

O siódmej wyleźliśmy z wody i przenieśliśmy sie pod St Albans Head. Tam woda też czysta - od 6 do 8m wizury. Tylo z rybami słabo. Cefale i rdzawce pokazywały się a basów żadnych nie zauważyliśmy. Po godzinie powrót. Na biwaku czyszczenie ryb, klarowanie sprzętu przez nastepną godzinę a potem poszlismy spać. Pobudka o 14-stej i wyjazd do Kimmeridge. Wodowanie łodzi znowu przy niskiej wodzie i wypad pod Mupe Rocks. Tam wizura od 5 do 8m ale ryb brak. Ja trafiłem jedną cefalę. Paweł Broda też jedną i parę rdzawców a Paweł Chudy rdzawce i jednego wargacza.
Na biwaku byliśmy o 20-stej. Tam na nas czekał Sylwek. Pawły ruszyli do domu a my z Sylwkiem przygotowaliśmy ponton i cały osprzęt do niego tak by wszystko było gotowe na następny wypad. Wypilismy po piwku i trzeba było się jeszcze troche zdrzemnąć. Budzik nastawiłem na 2:30.
Po pobudce wypiliśmy po herbacie, przebraliśmy się w skafandry i pojechaliśmy do Kimmeridge. Brama do slipu była zamknięta, tak jak zwykle po zmroku ale dla nas to nie przeszkoda. Ponton przerzuciliśmy ponad bramą i szybko przepakowaliśmy resztę klamotów z auta do pontonu. Spieszyliśmy się by zdążyć zanim mój "ulubiony" cieć się pojawi zainteresowany światłami samochodu i hałasem. - W tamtym miejscu nie wolno przebywać po zmroku i na dokładkę spearfishing jest tam zabroniony.
Odechałem autem na parking i pobiegłem do schowanego pontonu.. Udało się go zwodować i odpłynąć zanim ktokolwiek się pojawił.
Kotwicę rzuciliśmy na wyjściu z zatoki i wskoczyliśmy do wody.
CDN

Fajnie się czyta Twoje relacje Pawle. Trochę jak takie ciekawe opowiadania przygodowe. Jedyna różnica, która ma i swoje plusy - to Ty decydujesz ile odbiorca przeczyta na daną chwilę