Przepolerować... Nie ma co się bawić w smarowanie bo prędzej czy później i tak zacznie uciekać ciśnienie i robota podwójna. Po za tym przez takie rysy mogą się uszkodzić oringi i wtedy trzeba szukać zamienników. To typowe objawy porysowanego cylindra (jest porysowany w miejscu gdzie tłok kończy swoją drogę). Rysa może się ciągnąć od połowy lub prawie od początku cylindra. Warto jest przepolerować z grubsza cały cylinder tak aby nie było większych rowków, które mogłyby z czasem zniszczyć oringi a skupić się najbardziej na dwóch miejscach. Tam gdzie tłok zatrzymuje się po naładowaniu i tam gdzie się zatrzymuje po oddanym strzale. Nie interesuje nas raczej czy w ułamku sekundy podczas strzału kiedy tłok będzie pokonywał środkową część cylindra stracimy bąbelek powietrza wielkości łebka od szpilki. Polerować najlepiej odpowiednimi pastami polerskimi "na lusterko". Robisz wycior i heja
Jeżeli rysy są bardzo głębokie to wchodzi w grę baaardzo drobny wodny papier ścierny (na początek przed ostatecznym polerowaniem). Zaświeć latarką do cylindra po rozmontowaniu i oceń sytuacje. Jeżeli nie masz doświadczenia w rozbieraniu kusz to poszperaj w necie za zdjęciami lub na You Tube za filmikami instruktażowymi. Co do korozji to strzelałem z powodzeniem w bardzo słonym morzu z przepolerowanych kusz i nic się złego nie działo. Cylinder jest narażony na wodę morską tylko w chwili kiedy strzała jest załadowana. Po za tym jest wtedy pokryty delikatnym filmem z oleju. Podczas każdego naładowania i rozładowania ewentualne tlenki są usuwane a kiedy kusza leży w domu po polowaniu cylinder jest pokryty olejem bo tłok sięga właściwie do samej jego końcówki czyli całej używanej podczas strzału długości. Póki korozja nie przeżre tej części, której tłok nie obejmuje kiedy kusza jest rozładowana to nic się nie stanie
Nie ma się czym przejmować bo czas na to potrzebny przewyższa żywotność całej kuszy czego dowodem są stare włoskie pneumatyki, które z powodzeniem hulają przez często dziesiątki lat. Płukać sprzęt słodką wodą po polowaniu w słonych morzach i tyle