Witam!
Nabyłem niedawno, jak to się ładnie mówi,drogą kupna kuszę Challenger 75. Ogólny widok:
Kusza z załadowana strzałą mierzy 125 cm długości. Strzała ze zintegrowanym pojedynczym grotem mierzy 115cm.Kusza ma głowicę typu zamkniętego wyposażona w 16 milimetrowe wkręcane gumy o długości (bez strzemienia) ok 23cm. Strzemię wykonane z jednego kawałka nierdzewnej stali. Warto zaznaczyć iż nowo zakupiona kusza miała strzemię założone odwrotnie, co uniemożliwiało naciągnięcie gum.
Rękojeść wykonana z polimeru, posiada bezpiecznik oraz dwustopniową regulację spustu:
Pokrętło to jednak działa bardzo topornie i bardzo ciężko się je obsługuje. Nie wyobrażam sobie manipulowania nim w rękawicach. Generalnie- nieprzydatne akcesorium.
Nowa kusza jest juz zaprawiona linką, jednak niechlujnie i bardzo niepewnie. Sama linka jest solidna i estetyczna zarazem.
Wrażenia z użytkowania:
Załadowana kusza nieco ciąży w wodzie na przód, jednak zmęczenie jest odczuwalne po jakiś 2-3 godzinach pływania. Napina się w miarę lekko. Spust miękki, przyjemny w pracy. Srzał szybki i miękki. Sam mechanizm ma straszne luzy i sprawia wrażenie źle spasowanego. Jak się okazało jest to wbrew pozorom zaleta- takie luzy sprawiają że kusza jest niewrażliwa na zapiaszczenie i muł. Kusza jest raczej celna, bez problemu można trafić 20cm okonka z 2 metrów(tylko po co? )
Największym problemem jest moc. Challenger posiada jej zdecydowanie za dużo na pierwszym stopniu naciągu. Trafiony z 2,5 m wymiarowy szczupaczek został przeszyty na wylot, trzeba uważać co znajduje sie za celem, gdyż można mieć problemy z uwolnieniem strzały Mimo sporej długości całkiem fajnie pływa się wśród pól grążeli, kusza nie zaczepia się raczej w zielsko.
Podsumowując- kusza fajna, solidna wygodna w użytkowaniu, raczej na duża rybę. Gdybym kupował teraz wybrałbym 50tke lub 60tke , a tak muszę sie rozejrzeć za jakąś 40stką na trzcinowiska, gdyż z taką armatą lina raczej szybko nie strzele. Ps. pierwsza rybka strzelona z tej armaty: