To jest pełne dramatu i przekleństw.
Jak już wszystko miałem gotowe do nurania, przyszła powódź i przez tygodnie non stop śmierdzący muł we wszystkich zbiornikach. Widoczność żadna, ohydnie capiąca woda.
Jak powodzie przeszły, znowu zwarty i gotowy robię wypad nad jezioro, sprawdzam dopływ, a tam martwe jakieś zwierzęta w rozkładzie, nawet nie umiałem tego rozpoznać... lipa.
Więc pomyślałem, że głupia sytuacja, bo tyle czasu trenowałem, tyle kasy poszło na sprzęt, a Ja nie mogę w okolicy nurnąć, by nie złapać jakiegoś badziewia i się tak wk..., że
jadę na Maltę
biorę sprzęt i tam dam czadu
Bilet kupiony, wszystko gotowe, za tydzień fruu i chrzest na miejscu
Jedynie mnie martwi czy się zmieszczę wagowo z ekwipunkiem
A jak tam pianka się spisała w egipcie?