Spearfishing.pl

Loopac - byłeś u laryngologa ze swoim bąbelkującym uchem?
Pytam bo moje ucho wczoraj też zaczęło niedomagać. Pierwsze nury na 6-7m bez problemu, potem jakby za mocno dmuchnąłem w ucho i zaczęły się problemy z zejściem niżej niż 5m. Początkowo starałem się nie schodzić niżej ale widziałem spore sztuki pode mną więc siła wyższa wymusiła próby zejścia. Delikatnie dmuchając w uszy słyszałem ciągłe bąbelkowanie w jednym z nich. To pozwalała mi powoli obniżać głębokość. Potem przy wynurzaniu znowu zaczynało pobolewać. Musiałem wynurzać się z, że tak to nazwę, otwartym nosem. Im dłużej byłem w wodzie tym łatwiej mi szło przedmuchać ciągle bąbelkujące ucho. Po powrocie do domu ucho pstrykało przy każdym ruchu szczęką. Dziś już trochę mniej - pstryka przy każdym przełykaniu śliny. Gdy dmucham w zatkany nos to prawe ucho robi jeden pstryk jak zawsze a to "dziwne" pstryka kilka razy. Nic nie boli. Do lekarzy chodzę bardzo nie chętnie bo już wystarczająco dużo doświadczenia na mnie zdobyli, więc najpierw poczytam czy mam powód by iść...

"No żartujesz chyba ;D oskrzeli to jeszcze nie mam " Loopack jeżeli nie masz oskrzeli to może być to coś bardzo poważnego. Lepiej czym prędzej udaj się z tym do lekarza

Z własnej praktyki:

Odpuść wodzie na tydzień. Jeśli za kilka dni Ci nie przejdzie bąbelkowanie, albo za kilka dni będziesz miał trudności z wyrównaniem ciśnienia w tym uchu 'na sucho' i gorzej słyszał wysokie tony (pocieraj lekko opuszki suchych palców przy uchu raz jednym raz drugim) to idź do otolaryngologa i nie nurkuj aż Ci nie pozwoli. Podobnie zrób jeżeli w nocy przed zaśnięciem będziesz słyszał w ciszy uporczywy pisk w tym uchu lub będziesz czuł ucisk w środku. Może być barotrauma ucha środkowego (samo nie przejdzie) lub perforacja błony (mała może sama przejść jeśli odpuścisz wodzie na dłużej, ale to ryzykowne bez opieki lekarza bo łatwo możesz złapać zapalenie ucha środkowego). I nie wyrównuj ciśnienia w uszach 'na sucho', ani na mokro na siłę jeśli pojawią się za kilka dni problemy w tym uchu. Tylko pogorszysz.

A nie dmuchałeś w ucho z całej siły dlatego, że np. byłeś przeziębiony?

Mam nadzieję, że nic trwałego Ci się nie stało i rozejdzie się 'po kościach'

Ja w lewym uchu nie słyszę już wysokich tonów od lat. Po każdej barotraumie piszczało nieraz tak, że nie mogłem zasnąć. Nauczyłem się z czasem, że trzeba wziąść na wstrzymanie i wyleczyć dobrze i dopiero z powrotem do wody. Na dłuższą metę lepiej na tym wyszedłem.

Nie jestem przeziębiony i nie mam kataru, wręcz sucho w nosie.
Nie dmuchałem na siłę bo np. nie mogłem wyrównać ciśnienia. Zawsze zaczynam przedmuchiwać ucho już na początku zanurzania i robię to cyklicznie - powiedzmy co 1m. Wczorajszy incydent był właśnie zaraz jak zacząłem schodzić. Wydaje mi się że to pierwsze dmuchnięcie było takie rutynowe i niedbałe. Za mocne. Potem już problem z pokonaniem 5m...
Nic nie szumi ani nie ma najmniejszego problemu z słyszeniem - prawe i lewe ucho jednakowo czułe na smyranie
Jedyne odczucie to ciągłe klikanie w uchu przy każdym przełknięciu śliny. Teraz wieczorem dodatkowo zaczynam odczuwać jakby delikatne ciśnienie wewnątrz ucha.
Zamierzam zamówić słynne zatyczki "doc's plugs". Nie liczę na pomoc w wyrównywaniu ciśnienia (z którym od początku kariery nie miałem najmniejszych problemów) ale może pomoże w ochronie uszu przed zimną wodą. No i w takiej sytuacji jak ta przynajmniej będę mógł popływać na płyciźnie...

nie musisz mieć kataru żeby zapalenie ucha Ci się zaczęło robić... odpocznij parę dni, i zobacz jak będzie... uszy dobrze jest chronić przed zimną wodą... ja mam duże problemy z uszami... ale jeszcze nie kupiłem "słynnych" zatyczek...

klimekkk miałem takie objawy, po paru (albo trochę więcej) dniach zeszło. Najwyżej uszy się amputuje

Jaca - odpocznij? W pełni sezonu? Niewykonalne!
Dziś postanowiłem pojechać popływać w niegłębokiej zatoczce w poszukiwaniu płaskich. Niestety zapomniałem skręcić w bok i musiałem przejechać przez 5km tunel między wyspami. Skoro już go przejechałem to wskoczyłem do wody przy wyspie. Nurałem na 6-7m. W uchu trzeszczało ale bez problemu z wyrównaniem ciśnienia. Od czasu do czasu delikatnie przytykało mi zatoki przynosowe. Najwyraźniej mam lekko zawalone zatoki. Możliwe że przy dmuchnięciu w ucho przepchałem tam jakiegoś skwarka i stąd te dziwne objawy Zobaczymy jak będzie jutro...

bardzo to możliwe z tym "skwarkiem"... czasem lepiej odpocząć tydzień w środkuj sezonu, żeby później mieć możliwość łowienia przez następnych kilka...

Dziś w pierwszych minutach złamałem strzałę a zapasowa była w domu. Popłynąłem więc na głębszą wodę po przegrzebki. Schodziłem na 9m i ucho z małymi oporami dawało się wyrównać. Ciągle pstryka przy przełykaniu ale poza tym jest OK. Teraz dostanie kilka dni przerwy bo wichury rozkołysały morze że mało co widać a do tego wiać ma jeszcze mocniej...

Miałem przed zawodami podobną sytuację gdzie podczas zanurzenia jednego ucha nie mogłem wyrównać. Troszkę za mocno dmuchnąłem i strasznie zabolało. Charakterystyczny "klik" towarzyszył mi przez kilka dni właśnie przy przełykaniu. Przeszło po kilku zabiegach z rozgrzaną solą zawiniętą w ręcznik i przykładaną do ucha.

Sól ma za zadanie w tym zabiegu wyciągnąć wodę z ucha i rozgrzać to miejsce.
Mi pomogło. Nagrzewałem też lampą Zeptera ale sól jednak była szybsza.
Dobry też jest spirytus rozcieńczony z wodą na watkę i do ucha ale ucho co najważniejsze musi po takim urazie kilka dni odpocząć.

Jeżeli chodzi o zatoki to sól chyba kiepski pomysł i dlatego się pewnie nie sprawdził. Ja na zatoki stosuje stary kaszubski sposób... obierki od ziemniaków gotować we wrzątku 10min po czym zawinąć je w ręcznik i przyłożyć do czoła nasmarowanego wcześniej jakimś kremem.
Po dwóch dniach tak mi poleciało z zatok jak z kranu. Ropy starczyło na dwie łowieckie wyprawy Na rok był spokój.