Zanurzony w wodzie pas czy kusza nie będzie ściągać piorunów, natomiast uniesiona do góry załadowana kusza na środku lustra wody (z dala od brzegu) to już ruska ruletka jeżeli jesteś w centrum burzy. We wszystkich znanych mi podręcznikach survivalu radzi się jak najszybciej ewakuować się z wody podczas burzy z wyładowaniami ( chyba, że jesteś w metalowej łodzi podwodnej
bo wtedy masz idealną klatkę faradaya i nic Ci nie grozi). Tak więc ja nie siedzę podczas burzy w wodzie i innym też odradzam.
Mało tego, gdzieś spotkałem się z opisem, że kolejne wyładowania w jednej burzy mogą w naszych warunkach pojawić się w odległości nawet 15 km! Jak wiadomo odległość wyładowania od nas można prosto zmierzyć w kilometrach ( z pewnym przybliżeniem) dzieląc liczbę sekund pomiędzy widokiem błysku a odgłosem grzmotu przez 3. Tak więc nie do końca jest tak, że jak nie wali w najbliższej okolicy to już można to olać. Ja jeśli słyszę grzmoty to z wody wychodzę, a jak widzę że zanosi się na burzę i wiem z prognozy pogody ( którą sprawdzam dla danego rejonu na
www.pogoda.onet.pl , lub po prostu słucham w radio), że możliwe są burze w moim rejonie to do wody nie wchodzę.