Ja zawsze uważałem, że wchodzenie do wody po alkoholu do wody to najgłupsza rzecz na świecie. No i nigdy nie wszedłem po alko do wody... aż pewnego razu byłem tak nawalony, że już mi wszystko było obojętne, pamiętam tyle, że wracałem mocnym zygzakiem, zaczepili mnie jacyś Chorwaci w młodym wieku też nawaleni i byli już w wodzie, a że w stanie nietrzeźwym najlepiej szprecham po chorwacku
stwierdziłem, "świetnie też idę z wami pływać" (godzina jakoś 2 w nocy). Następnie jeden znalazł śniętą rybę, którą zaczęliśmy sobie rzucać (coś jakby piłka, tylko bardziej ryba
) no i tak rzucaliśmy, rzucaliśmy, aż rybka gdzieś poleciała daleko, było światło od nabrzeżnej latarni to coś jeszcze w tej wodzie dało się zobaczyć i stwierdziłem "jestem sponge bob, umiem nurkować bez maski w nocy w Adriatyku, na pewno znajdę tą rybę" i tak dałem nura i przepłynąłem z 20m pod wodą i znalazłem naszą "piłkę".
Wszystko się dobrze skończyło, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, popływaliśmy i wróciłem do domu narąbany jak Messersmith.
Była to jedna z głupszych rzeczy jaką zrobiłem po pijaku, ale nie żałuję. A nurkowanie po "piłkę" było rewelacyjne... dawno nie czułem się tak dobrze, "jak ryba w wodzie".
Piękne chwile: ...zapach zaszczanej pianki w szczelnie zamkniętym samochodzie, zimą przy włączonym ogrzewaniu!