Panowie, z tymi karami to różnie bywa... Przykład z końca zimy;
"W łódce, oprócz agregatu prądotwórczego i ościenia, mieli około 70 kg ryb, w tym trzy sumy, ponad 60 szczupaków, klenie, jazie, liny, sandacze, leszcze, płocie oraz jedną świnkę. Kłusownicy zostali osadzeni w izbie zatrzymań w Siemiatyczach.
Amatorzy darmowych ryb wysłuchali wyroku: po sześć miesięcy kary pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, grzywna po 600,00 złotych, zadośćuczynienie dla Okręgu PZW łącznie 7 000,00 złotych, zwrot kosztów sądowych po 550,00 złotych, przepadek dowodów rzeczowych oraz podanie wyroku do publicznej wiadomości poprzez ogłoszenie go w lokalnej prasie". Odnoszę wrażenie, że kary za ten proceder stają się coraz dolegliwsze, i oby ten trend się utrzymał.
))
Alferdo, nie sądzę, że w większości przypadków to wynika z biedy. Choć z pewnością takie sytuacje nieraz mają miejsce. To bardzo często grupy dysponujące łodziami, samochodami, masą sprzętu, które zarabiają na tych rybach sporą kasę, zaopatrując miejscowe smażalnie, wędzarnie, wczasowiczów w ośrodkach wypoczynkowych. Te 800kg węgorza w Boszkowie to z biedy?;)))
Co do działalności straży rybackich, to ja chodzę z wędką we Wrocławiu od 2008 roku. Głównie Odra, Bystrzyca, czasem Ślęza (wiosną po roztopach), oraz kilka okolicznych stawów i jeziorek. Tylko jeden raz miałem kontrolę, i to Społecznej SR siedząc na zimowisku barek na Osobowicach. Dwa leśne dziadki przyczepili się do, uwaga, braku wpisu w rejestrze! Typowe. Ich nie interesowały sterty śmieci i chlew na łowiskach wokół innych wędkarzy, choć obowiązek czystości na stanowisku jest (uważam go za bardzo sensowny i niezmiernie istotny). Ważne było, że nie mamy w kolegą wpisu. Jako, że znajomy jest "szychą" w władzach jednego z największych wrocławskich kół PZW, pojechał z nimi "na ostro" to panowie odpuścili, a my przy nich dokonaliśmy tego nieszczęsnego wpisu. Zresztą o czym tu gadać, jak na cały okręg wrocławski jest 4 strażników PSR i dowódca, czyli 2 (sic!) mobilne patrole pilnujące wszystkich wód w powiecie.
Kolejna ciekawostka, którą usłyszałem od wymienionego znajomego to skandal do jakiego doszło w trakcie zamknięcia jednego z kanałów Odry na terenie miasta w związku z modernizacją wrocławskiego węzła wodnego. Otóż w tym zamkniętym kanale, z którego wypompowywano wodę, uwięziona została spora ilość ryb. Została zorganizowana akcja przenoszenia tych ryb. Otóż okazało się, że "wędkarze", w postaci władz koła PZW, straży rybackiej i jeszcze jakichś służb, część rybek przerzucali tam gdzie powinni, część trafiała w krzaki. A były to pono piękne okazy... Jakieś sandacze, sumy itp. Na szczęście ktoś tych "wędkarzy" i "miłośników przyrody" sfilmował i doniósł gdzie trzeba. Chryja się zrobiła. Ryba psuje się od głowy, tutaj niestety pasuje jak ulał.