Postautor: olympus77 » czw, 6 października 2011, 12:16
No to gratuluję kuzyna... Ja rozmawiałem w tej samej sprawie z dyrektorem jednego z gospodarstw rybackich w moim województwie. Gość jest obłędny! Nie widział żadnego problemu! Brygadzistą w gospodarstwie jest właśnie strażnik Straży Rybackiej. Pojechał razem ze mną nad jezioro swoim prywatnym autem, żebym miał blisko do wody i żeby mnie broń Boże Straż Leśna nie nękała. Stał na brzegu i robił mi zdjęcia. Umówił się na kolejny raz, obiecał, że jak mi będzie pasowało to przełoży swoje spotkania, żeby tylko jechać ze mną. Niestety na miejscu okazało się, że woda w jeziorze jest kiepska. Panom się wydawało, że jest lepiej... W każdym razie na wiosnę mam nadzieję, że woda będzie lepsza i przed latem da się postrzelać. Odbyłem już z dziesięć poważnych rozmów z różnymi ludźmi. Dyrektorami gospodarstw rybackich, wędkarzami, pracownikami zarządów okręgowych PZW i na tej podstawie mogę stwierdzić, że wielu ludzi nie ma pojęcia, że łowiectwo jest legalne itd. Trzeba znać na pamięć przepisy i tytuły aktów prawnych, tłumaczyć, rozmawiać i prosić. Wędkarze są najgorsi i najbardziej "trudni", ale już pracownicy biur zarządów okręgowych bywają w porządku. Dyrektor biura w moim mieście sam brał udział w zawodach w łowiectwie w zalewie szczecińskim lata temu... Dyrektorzy gospodarstw rybackich są zazwyczaj fanami wszystkich form sportu czy rekreacji związanych z wodą. Naprawdę da się z nimi dogadać. Mówcie o stowarzyszeniu, zawodach, o tym, że jest nas dużo. Tłumaczcie, że łowcy z butlami na plecach są nielegalni i sami będziemy ich tępić! Tłumaczcie wędkarzom, że ryby same się nie nabijają na grot i nie jest to taka prosta sprawa. P O W O D Z E N I A !!!