Postautor: PaWEŁ » wt, 30 września 2008, 14:57
Czołem, Płetwonogi!
Może to nie jest dziwne, ale na pewno dzielnicowy miał trochę roboty. No i na wiosce niektórzy na siebie wilkiem patrzą do dzisiaj, pomoimo upływu 10 lat.
A było to tak:
Wlazłem sobie nielegalnie, oczywiście, do rzeki Radew. Był to wrzesień i miałem nadzieję na spotkanie z trocią lub nawet z łososiem. Napływałem się jak głupi i nawet nie spotkałem głupiego szczupaczka lub chociaż klenia. Świadczyło to o tym, że tarlaki idące w górę rzeki wygoniły inne ryby. W pewnym momencie pod brzegiem zauważyłem zwalone drzewo. A pod drzewem coś dziwnego, niezwyczajnego. Dałem nura głębiej i prawie powietrze ze mnie uszło. A to dlatego, że okazałem się z moją maską przed wielkimi wytrzeszczonymi oczyma. Dopiero po dłuższej chwili pojąłem że te oczy nie mogą być ludzkie, bo są poprostu za duże. I dopiero wtedy zacząłem widzieć inne szczególy obrazu. Okazało się, że to było truchło wyrośniętego cielaka który najprawdopodobniej wpadł do rzeki. Nikomu tego znaleziska nie zgłosiłem, bo przecież musiałbym się przyznać przynajmniej do zamiaru kłusownictwa. I tak do dzisiaj w pobliskiej wiosce podejrzewają się wszyscy wszystkich o kradzież cielaka.