Dzisiaj w piance 5 mm + żylecie i podwójnych rękawiczkach (3 mm + 2mm - dzięki Cassidy
) wytrzymałem 3:40 h. Najgorzej zniosły to stopy
Nowa, fajna, legalna (sic!) woda, jesienna, ale wciąż bujna roślinność, górki podwodne, wizja 3.5 m+. Wszystko bez zarzutu, tylko nie było do czego wypalić. Dwa razy coś się zakotłowało przede mną, w tym raz prawdopodobnie węgorz, bo poszedł przy dnie, wzdłuż, po roślinności, nie pokazując nawet ogona. Kilka pustych, ale sporych nor węgorzowych. W trzcinach nieco więcej życia. Tyle tylko, że drobnego. Stada stynek i mikrookoni. Pozostaje jedynie czekać do wiosny i przekonać dzierżawcę, żeby dał nam szansę w maju/czerwcu.