Kiedyś miałem właśnie taki plan. Nie wydali pozwolenia na prośbę (bez uzasadnienia) to wysyłam im informację, że określonego dnia o określonej godzinie będę w określonym miejscu ćwiczył - strzelanie do tarczy (sport wodny) - przed zawodami, albo do określenia parametrów wykonanej kuszy. By było fer chociaż takiego obowiązku nie ma - tak jak piszesz. Rzecz w tym, że:
- zjawią się wtedy na 99% (i to przygotowani)
- wystarczy, że dopiszą w regulaminie (na stronie internetowej) że zabrania się kąpieli,
- dopuszcza się sporty wodne poza sportowym wykorzystywaniem potencjalnych narzędzi połowowych
- itd. itd...
Mają dość narzędzi by skutecznie człowieka zniechęcić do tego typu działań jak z zasady nastawieni są do sprawy " nie bo nie, za wszelką cenę". Jak wiadomo, samo posiadanie kuszy w obrębie łowiska daje podstawy - posiadanie nielegalnych narzędzi połowowych- (chociaż niezbyt mocne) by sprawę skierować do sądu pod pretekstem zamiaru popełnienia wykroczenia (posiadanie narzędzi kłusowniczych). Słowem - oni czas na sądy mają, ja nie. Tarcza tu może być zbyt małą "tarczą" do obrony przez zapalczywością niektórych osób.
Dlatego jak mam wyważyć lub sprawdzić nową kuszę to wchodzę jednak w miejscu ustronnym rzecz jasna z dużą tarczą (i pamiętam by z pasa wyciągnąć nizałkę ). Do tego zawsze fakt ten od początku nagrywam w całości. Taka rzeczywistość.