Tak jak obiecałem opisuję swoje metody treningowe w czasie basenowej przerwy zimowej.Umówione znaki (do których ratownicy z czasem się przyzwyczaili) to:- wyciąganie i chowanie przed siebie ręki co jakiś czas
- zmienianie pozycji na metr obok poprzedniego miejsca co ok minutę
- przy długich statykach na dnie, na około 30 sekund przed planowanym końcem ciągłe nieznaczne przemieszczanie się (jeśli bym przestał się przemieszczać i nie wynurzał to jest to znak dla ratownika, który może mnie akurat obserwować, że coś jest nie tak)
Trenuję 1 - 2 razy w tygodniu ( jak czas i obowiązki pozwalają), po ok 2 godziny, na basenie o wymiarach 50 x 20 metrów i głębokościach 2 - 3.5 metra. Zakładam pełną piankę 3 mm bez kaptura ( bo jestem zmarzlak) i skarpety 3 mm (bo płetwy mam spasowane na skarpetę 5 mm i bez żadnych skarpet by się mi telepały), obciążam się do tego tak, żebym mógł leżeć na dnie na głębokości 2.5 - 3.5 metry i żeby przy pełnym wdechu nie wynosiło mnie do góry (ok 5 kg).
Przy dynamikach dla funu dodatkowo dociązam się 2 kg neckiem, żeby mieć dłuższy ślizg.
Dynamiki traktuję tylko jako rozgrzewkę i ćwiczenie kondycyjne, nic więcej, od dawna nie zależy mi na wynikach w niej. Z doświadczenia wiem, że własnie przy dynamikach zbliżonych do PB najłatwiej o sambę i BO
. Dlatego takie traktowanie dynamiki ma duży sens, szczególnie jeśli trenujecie sami, lub zamierzacie zostać na basenie dłużej po typowym treningu freedivingowym. Z reguły na początku treningu, bez żadnej innej rozgrzewki robię 3 - 4 dynamiki, ale nie zawsze, muszę mieć na to ochotę. Co jakiś czas robię sobie kondycyjne ćwiczenie - 10 niedługich ( 50 metrowych) dynamik w odstępach 1 minutowych - nie zabiera to dużo czasu, a naprawdę daje popalić mięśniom nóg.
To co najważniejsze i co najfajniejsze - czyli trening 'symulacyjny' do spearfishingu. W łowiectwie ma duze znaczenie umiejetnośc bycia pod woda oszczednym i cichym, pozwala to podejsc rybę lub dobrze się na nia zaczaic na dnie i długo tam czekac. I to właśnie staram się doskonalić w przerwie zimowej, tak żeby stało się to automatyczne podczas polowań. Najważniejszy nacisk kładę na ciche i oszczędne poruszanie się pod wodą, oraz na przebycie jak najdłuższego odcinka / spędzenie jak najdłuższego czasu pod wodą poruszając się podobnie jak w warunkach rzeczywistego polowania. Ważny jest też dla mnie fun czyli zabawa - to nie tylko ma być trening, to ma być też przyjemność z bycia zwobodnym pod wodą...
Podczas wszystkich z opisanych ćwiczeń staram się (tak jak podczas polowania):- zanurzać się scyzorykiem łowieckim starając się robić to płynnie i cicho
- opadać na dno jak najdelikatniej
- leżąc na dnie (poza umówionymi znakami i zmianami pozycji) nie poruszam się, jedynie głową wykonuję nieznacze ruchy do góry i na boki
- wynurzać się powoli, bez hałasu, rozglądając się kontrolując wodę nad sobą
- płynąc pod wodą nad dnem nie uderzać płetwami o siebie i o dno, płynąć oszczędnie, bez gwałtownych i niepotrzebnych ruchów.
Najczęściej wykonuję takie ćwiczenia:1.Powolne spacery po dnie wzdłuż torów pływackich, na odcinku 50 metrów czyli po długości basenu starając się każdy taki spacer zrobić w jak najdłuższym czasie.
2. Powolne spacery po dnie na szerokości basenu z dwoma lub jak osiągnę adaptację trzema nawrotami ( czyli 60 lub 80 metrów powoli nad dnem) - w tym ćwiczeniu ważny jest dystans a nieważny jest czas.
3. Powolne spacery po dnie na szerokości basenu z jednym nawrotem (40 metrów), ale na powierzchni pobyt tylko jedną minutę pomiędzy spacerami - i tak 10 spacerków pod rząd, starając się każdy taki spacer zrobić w jak najdłuższym czasie. To ma na celu wyrobienie odporności bańki na nadmiar CO2.
4. Powolne spacery po dnie w upatrzone miejsca, zaleganie z tych miejscsach na czas od 30 sekund do minuty i potem dalszy spacer do kolejnego miejsca, w którym kolejne zaleganie itd.
Przy tych ćwiczeniach (1 i 2), gdy mi się nudzi to 'czyszczę' dno basenu zbierając leżące na nim zgubione gumy do żucia
5. Zanurzenie scyzorykiem, spłynięcie na dno (3.5 m), wypuszczenie powietrza prawie całkowite, wykonanie tak jak najdłuższej statyki, a potem przepłynięcie tuż nad dnem na drugą stronę basenu w poprzek ( 20 m) i wynurzenie się. To ma na celu wyrobienie w sobie odruchu pamiętania o konieczności pozostawienia sobie rezerwy na bezpieczne wynurzenie się z większej głebokości.
6. Zanurzenie scyzorykiem, spłynięcie na dno, przepłyniecie powoli i cicho tuż nad dnem na drugą stroną basenu w poprzek (20m), tam zalegnięcie i jak najdłuższa statyka w bezruchu patrząc przed siebie, potem nawrót i przepłyniecie powoli i cicho tuż nad dnem z powrotem na drugą stronę basenu w poprzek (20m), tam spokojne wynurzenie. To ma na celu symulację dopłynięcia na korzystną pozycję pod wodą, czajenie się i powrót na pewną odległość(ze strzeloną rybą lub bez niej), gdzie na powierzchni mogę zająć się sobą, rybą, sprzętem, nie płosząc ryb na łowisku.
7. Zanurzenie scyzorykiem, spłynięcie na dno, powolne opadniecie na dno 'szybującym liściem' tak że ląduję na dnie w połowie szerokości basenu, tam jak najdłuższa statyka, potem powolne dopłynięcie do drugiego brzegu ( po szerokości a więc tylko jakieś 10 m) i spokojne wynurzenie. Tu celem jest jak najdłuższa statyka na dnie. Statyk na powierzchni nie trenuję praktycznie wcale bo i po co jak na powierzchni wody podczas polowania mam rurkę
Po wszystkich tych ćwiczeniach (5, 6, 7) często dodaję zaraz po wynurzeniu i po kilku zaledwie wdechach ponowne zanurzenie i bardzo powolny spacer w poprzek basenu tuż nad dnem (20 metrów). To ma na celu dodatkowe wyrobienie odporności bańki na nadmiar CO2.
Zabawy - na koniec każdego treningu staram się nacieszyć byciem pod wodą:8. Dociążam się, spływam na dno, staję na nim w płetwach lub bez i spaceruję ( do tyłu, bo tak mogę wygodniej obserwować to co dzieje się nade mną) po dnie basenu.
9. Lezę sobie na dnie z rękami pod głową i przyglądam się ładniejszej połowie ludzkości
10. Robię to na co mi przychodzi ochota, byle z gracją i pod wodą.
Opiszcie swoje własne metody treningowe. Na pewno wiele możemy się od siebie nauczyć.