Wiesz, chyba jaka jest prawda o statystyce ?
Patrząc liczbowo na CAŁĄ populację ryb, to owszem, masz rację. Ale ja piszę o strzelaniu do okazów. Piszesz, ze łowcy mają "górne limity". Nie zauważyłem tego, być może gdzieś na prywacie tak jest, ale w ilu jeziorach tego nie ma ? Okazów w Polskich wodach jest STATYSTYCZNIE mało. Są zbiorniki typu wody w Koninie, Rybnik, Pogoria itp, itd, ale tam ryba ma warunki, tam się o rybostan dba, bo tam rozumieją, że ryby w wodzie = pieniądz. Ale przenosząc się na grunt mi znany np. Przyjezierze (jez. ostrowskie), jeśli przyjąć by filozofię tołpygi szkodnika, to jak się go w końcu odstrzeli (bo podobno zostało ich tam tyle co kot napłakał), to woda staje się nieatrakcyjna, bo co tam łowić ? Liny, karasie i szczupaki ? Podczas gdy można było tam mieć kilkudziesięcio kilogramowe tołpygi ? Przy czym tołpyga to tylko przykład.
Powtarzam raz jeszcze, chodzi mi tylko o okazy, nie o całokształt rybostanu. Okazy wg mnie powinni być chronione w takim samym stopniu jak ryby poniżej wymiaru ochronnego. Myślę, że jakby wprowadzić dla rzeczonego karpia 5 kg, szczupaka 5 kg, amura 5 kg (i tak dalej) to świat łowców (i wędkarzy) by wiele nie zbiedniał i miałby co jeść.