Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować. Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura: - No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę. - Jedną, szefie. - Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował? - Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów. Szefa zatkało. - Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?! - No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby... - Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy? - Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę. - I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?! - Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby...
********
Józek, stary wędkarz, chce zaprosić Staśka na ryby: - Stasiek jedź ze mną w sobote na ryby... - Józek, ale co ty mi proponujesz, przecież ja nigdy w życiu żadnej ryby nie złowiłem, bo nie umiem... - A co tu umieć? Nalewasz i pijesz...
********
Wędkarz wybrał się na połów. Gdy doszedł nad rzekę stwierdził, że zapomniał zanęty. Wracać mu się nie chciało. Rozejrzał się i zobaczył małego węża, który akurat upolował robaka. Zabrał mu tego robaka, ale jakoś żal mu się zrobiło węża. Otworzył puszkę z piwem i wlał wężowi parę łyczków. Wąż przełknął i zniknął w gęstwinie. Godzinę później wędkarz poczuł stukanie w nogę. Patrzy, a to ten sam wąż, trzymający w pysku trzy kolejne robaki.
********
Idzie sobie Kowalski zimą po lodzie i widzi wędkarza łowiącego w przeręlu.Ale coś mu policzek spuchł.Więc pyta się wędkarza:
-Ząb spuchł ??
Wędkarz kręci przecząco głową i odpowiada:
-Lobaki mi zamalzły !
********
Przechodzień pyta wędkarza:
- Biorą?
- Nie bardzo.
- Złapał pan coś?
- Jednego.
- Gdzie jest?
- Wrzuciłem go do wody.
- Duży był?
- Taki jak pan i też mnie wkurzał
********
Wędkarze się przechwalają przy ognisku wieczorem: - Ja złapałem wczoraj taaakiego szczupaka - przechwala się pierwszy wędkarz rozkładając ręce.
- Eee..., to nic. Ja złapałam, ooo, taaakiego karasia - mówi drugi,
- A ja wątpię - mówi trzeci.
Na to czwarty:
- A ja taaaaką wątpię !!
********
Wędkarz łowi ryby i nagle coś go dyga. Odwraca się i widzi żabkę.
-Proszę pana, czy ja mogłabym wejść na spławiczek i wskoczyć do wody ?
-No skacz - odpowiada conajmniej zdziwiony wędkarz. Żabka popłynęła, wdrapał się na spławik i skoczyła do wody. Po kilku minutach wędkarz znowu się odwraca i widzi tę samą żabkę.
-Proszę pana, proszę pana ! Czy mogłabym raz jeszcze skoczyć do wody ze spławiczka ?
-Eh, no dobra - pozwala poirytowany facet. Żabka popłynęła, wdrapała się i skoczyła. I trzeci raz coś dyga mężczyznę.
-Prosz ...
-Nie ! Nie możesz ! - zdenerwował się wędkarz
- Proszę pana, a mogłabym usiąść obok ?
-A siadaj ! - odpowiada zrezygnowany.
No i tak łowi te ryby, łowi i w końcu coś znowu go dyga, ale z dugiej strony : Odwraca się, a tam drua żabka.
-Proszę pana, czy ja mogłabym wejść na spławiczek i skoczyć do wody ?
- Spier.... !!!- wrzeszczy na nią pierwsza żabka- Dobrze mówię, proszę pana ?
********
Umówił się wędkarz na ryby z kolegami o czwartej rano. Wstał, wyszedł przed dom i czekał godzinę. Nie przyjechali.
Wraca więc do domu zmarznięty, cichuteńko kładzie się obok śpiącej żony i szepce: ale zimno na dworze. A na to żona nie otwierając oczu: Tak. A mój głupi chłop pojechał z kolegami na ryby...
********
Wędkarz złowił złotą rybkę. Rybka prosi aby ją wypuścił a ona spełni jego jedno życzenie. Po namyśle wędkarz zgadza się i mówi że chce mieć najlepszy sprzęt wędkarski.
- Dobrze mówi rybka. A jak chcesz za gotówkę czy na raty?
- A ty jak chcesz: na oleju czy na masełku?
********
U lekarza
- Stan pana zdrowia a szczególnie nerwów jest fatalny. Czemu należy to przypisać?
- Wędkarstwu
- Dlaczego? Przecież wędkarstwo to sport, który właśnie uspokaja nerwy!
- Tak, panie doktorze. Ale ja wędkuje bez zezwolenia.
********
Rozmowa dwóch kłusowników: - Wiesz niedawno złapałem ponad 13-sto kilogramowego sandacza. - No i co? - No to ja rybę biorę na plecy i idę. Aż tu nagle z lasu wyjeżdża policjant na rowerze. - No i cooo?! - No to ja sandacza szybko z pleców i do kieszeni!!
********
Nad woda siedzą dwaj wędkarze. Jeden wyciąga jedną rybę za druga natomiast drugi wędkarz tylko z zazdrością przygląda się wyczynom szczęściarza, ponieważ jemu się nie wiedzie. W końcu nie wytrzymuje i pyta się go:
- Na co pan łowi?
- Ja? Ja łowię na tabletki na syfa!
Wędkarz nie czekając pobiegł do apteki i krzyczy do okienka:
- Poproszę 10 opakowań tabletek na syfilis!
Na to zdziwiona farmaceutka pyta:
- A co złapał pan?
- Jeszcze nie ale zaraz mam zamiar!! Odpowiada uradowany wędkarz.
********
Koledzy wędkarze często opowiadają sobie, jakie to wielkie ryby udało im się złowić.
Niestety jeden z nich ma bardzo długie ręce i zawsze pokazuje najdłuższą rybę.
Kolejnym razem przezorni koledzy związali mu ręce aby nie mógł nic pokazać.
Wszyscy skończyli już pokazywać, co złapali, kiedy ten ze związanymi rękoma pokazuje zaciśnięte pięści i mówi:
- A moja miała takieeee oczy
********
Pyta sie Wedkarz Wedkarza: Co robisz jak złapiesz małe rybki?
-Wypuszczam
- A jak złapiesz te wieksze?
- wsadzam do słoika po musztardzie
********
Rodzinna kolacja a przy niej synek, wybitny niejadek.
Przebiera, grzebie widelcem.
Na to już mocno zirytowany ojciec : jedz synu, jedz, bo jak nie będziesz jadł to będziesz miał małego ptaszka...
Nie czepiaj się dziecka... Lepiej sam weź się za jedzenie - dodaje żona.
********
Siedzi wędkarz nad wodą. Ma najlepszy sprzęt, najlepsze przynęty i usiłuje coś złowić. A tu nic. Po kilku godzinach nad wodę przychodzi wyrostek i zaczyna wyciągać rybę za rybą. Wędkarz zaniemówił i po chwili zdenerwowany mówi:
- A lekcje wyroście już odrobiłeś ?!?
********
Nad wodę podjeżdża wypasiona bryka z pozłacanymi klamkami i złotymi felgami. Wysiada z niej Wędkarz bez szyi i ze złotymi łańcuchami, bransoletkami i kolczykami. Kamerdyner w tym czasie szybciutko rozpala grila i rozstawia parasol przeciwsłoneczny. Wędkarz ze znudzoną miną wyciąga złotą wędkę wysadzaną diamentami, ze złotą żyłką, platynowym spławikiem i haczykiem. Nawleka robaka którego wyjął ze złotego pudełka i zarzuca zestaw. Po chwili ma już pierwsze branie.
Zacina i wyciąga małą złotą rybkę.
Już próbuje wrzucić ja spowrotem do wody, gdy rybka odzywa się.
- a trzy życzenia?
Wędkarz poprawiając polaroidy w diamentowych oprawkach odpowiada.
- mów szybko te swoje trzy życzenia i spadaj.
********
Przychodzi sobie gościu nad rzekę. Siada między dwoma krzaczkami... Zarzuca wędki... Nagle słyszy czyjś cichy głos:
- Spierd...aj !
Rozgląda się po krzakach. Nikogo nie ma. Myśląc, że mu sie przesłyszało bierze się dalej za wędkowanie gdy znowu słyszy ten sam głos, tyle że głośniejszy:
- Spierd...aj !!
Rozgląda sie na prawo i lewo. Nikogo nie ma. Ledwo się odwraca i znowu słyszy ten sam głos, jeszcze głośniejszy i wyraźniejszy:
- Spierd...aj !!
Odwraca się za siebie, ale znowu nikogo nie widzi. Mija parę chwil.. I znowu słyszy jeszcze głośniejsze i wyraźniejsze niż poprzednim razem:
- Spierd...aj !!
Rozgląda się na boki i jak poprzednim razem nikogo nie widzi. Zaczyna zwijać wędki... Nagle patrzy, a tu rzeką płynie gościu pontonem i wiosłuje łyżkami!
- Przepraszam Pana, czemu Pan wiosłuje łyżkami? - pyta.
- Spierd...aj !!!
********
Idzie wędkarz przez las z dwoma wiadrami pełnymi ryb, gdy nagle spotyka strażnika.
- Udany połów. Mam nadzieję, że ma pan kartę wędkarza?
- Nie mam, ale to są moje rybki z akwarium.
- Rybki z akwarium?
- Wpuszczam rybki do wiaderka, idę nad jezioro, wypuszczam je, żeby sobie popływały i kiedy klasnę dwa razy, wracają do wiaderek. Strażnik nie uwierzył, więc obaj idą nad jezioro. Wędkarz wypuszcza wszystkie ryby do wody i czeka. Mija piętnaście minut i nic. Zniecierpliwiony strażnik pyta:
- No i co? Niech pan je woła!
- Kogo?
- Rybki!
- Jakie rybki?
********
Po 20 latach małżeństwa, z powodu narastających nieporozumień,
para postanowiła udać sie do poradni małżeńskiej.
Zaraz po zadaniu pytania przez terapeutę zona rozpoczęła pełen pasji i uniesień bolesny wywód na temat tego co jej się nie podoba w ich związku.
Cały czas mówiła o braku intymności w ich związku, odrzuceniu i zaniedbaniu,
samotności i pustce, poczuciu bycia nie kochana, ciągłych obowiązkach
domowych jak sprzątanie czy pranie i innych swoich potrzebach nie
spełnionych podczas małżeństwa.
Wreszcie, po długim okresie czasu,terapeuta nie wytrzymał, wstał z miejsca, obszedł swoje biurko,
poprosił żonę by wstała, po czym objął ja i namiętnie pocałował.
Kobieta zamilkła i cicho usiadła.
Terapeuta odwrócił się do meża i powiedział:
I właśnie tego potrzebuje Pana zona 3 razy w tygodniu.
Maż pogrążył się przez chwile w zadumie a następnie odparł:
- Hmm. mogę ja tu podwozić w poniedziałki i środy, ale piątek
definitywnie odpada bo jeżdżę na ryby !!!.
********
..Siedzi gościu na brzegu, łowi niby rybki. W prawej trzyma wędkę a w lewej cegłę. Przechodzi kobieta - mocne zdziwko ją łapie widząc wędkarza z cegłą ! Zagaduje , pytając- Ta wędka to wiem po co ale po co panu jest potrzebna ale ta cegła to po co? Odpowiada- jak mi się pani odda to pani powiem! Kobita zaczęła krzyczeć na gościa-TY świntuchu jeden !TY zboczeńcu! I odchodzi. Ale babska ciekawość nie daje spokoju więc wraca i zgadza się na jego warunek. Wskakują za drzewko i baraszkują sobie. Wracają i gościu siada na brzegu i tak jak wcześniej, kij do prawej cegła w lewą rękę i siada. Kobieta pyta i co z naszą umową pyta? Widzi pani, na tę wędkę dziś jeszcze nic nie złapałem a na cegłę to pani już trzecia jest dzisiaj!
********
Był sobie fanatyk wędkowania. Pewnego dnia dowiedział się o fantastycznym wprost miejscu, małym jeziorku w lesie, gdzie ryby o wielkości niesamowitej same wskakują na haczyk. Nie mógł się już doczekać weekendu, zakombinował w pracy, pozamieniał się na dyżury, nastawił budzik na 4 rano, po długiej podróży odnalazł małe jeziorko w lesie, rozstawił wędki i czekał... Godzine... drugą godzinę trzecią... wreszcie spławik drgnął... wędkarz szarpnął... i wyciągnął ogromne nadziane na haczyk gówno. Zaklął szpetnie i zauważył, że z tyłu ktoś za nim stoi. Byl to miejscowy. Wędkarz z żalem powiedział:
- no patrz pan, taki kawał drogi jechałem, tyle wysiłku, kombinowania, i co? GÓWNO...
Na to gościu:
- A bo wie pan, z tym jeziorkiem związana jest pewna legenda. Otóż niech pan sobie wyobrazi, przed 1 wojną światową żyl tu chłopak i piękna dziewczyna, kochali się niesamowicie. Ale wzięli go do wojska. Po jakimś czasie nadeszła wiadomość że on zginął na froncie. I proszę sobie wyobrazić, że ona przyszła tu, nad to jeziorko i z wielkiego żalu się utopiła!
- Niesamowite - odparł wędkarz
- Ale to jeszcze nie koniec proszę pana! Otóż po wojnie okazało się, że chłopak przeżył, był tylko ranny. przyjechał tu, dowiedział się o wszystkim, przyszedł tu, w to miejsce na którym pan siedzi, i z żalu i wielkiej miłości również sie utopił!
- To szokująca historia- powiedział wędkarz - ale co z tym gównem?
- A to nie wiem. Widocznie ktoś nasrał.
********
Czyszcząc w kuchni 20-tą rybę , żona zdenerwowana krzyczy do męża:
- Proszę cię , jak człowieka !!!!!!!!
Jak jesteś na rybach, to kur** PIJ WÓDKĘ !!!!!!!!!!!
********
Wędkarz nad brzegiem jeziora łowi ryby, a obok siedzi jego żona. On zarzuca wędkę i po chwili wyciąga buta. Zarzuca ponownie i wyciąga czajnik. Zaraz potem łowi młynek do kawy, radio, telewizor, fotel... Żona na to:
- Zenek, tam chyba ktoś mieszka...
*******
Siedzi sobie gość na rybach, w pewnym momencie ma branie. Wyciąga, a tam taka niewielka złota rybka. Przyjrzał się jej i stwierdził, że taką malizną to on sobie głowy nie będzie zawracał i już chce ją wrzucić do wody, gdy nagle rybka się odzywa:
- Czekaj! Ja jestem złotą rybką i spełnię twoje życzenie.
- Wiesz co, ale ja już mam wszystko o czym można tylko marzyć, więc dzięki, ale cię wrzucę do wody.
- Nie, tak nie może być, tradycji musi stać się zadość. Słuchaj, postawię ci taką chatę, że ludzie w promieniu 100 km będą ci zazdrościć.
- Kiedy ja już mam taką chatę!
- No to dam ci brykę jakiej nikt w Polsce nie ma.
- Też już mam taką!
Rybka chwilę się zastanawia i pyta:
- A jak z twoim życiem seksualnym, tzn. jak często to robisz?
- Ze dwa razy w tygodniu.
- To ja ci załatwię, że będziesz miał dwa razy dziennie!
- Eee tam, a czy ja wiem, czy to księdzu wypada...
********